Thursday, February 24, 2011

Burlesque (2010)

Historia utalentowanej dziewczyny z prowincji, która przeprowadza się do dużego miasta z nadzieją zrealizować swoje marzenia jest często przedstawiana w produkcjach zachodnich. Jako przykład można podać film "Coyote ugly" ("Wygrane marzenia"), gdzie nawet scena z okradzionym mieszkaniem jest taka sama, tyle że pieniądze były schowane u jednej w lodówce, a u drugiej w toalecie (moja kuzynka powiedziała "Lepiej by założyła sobie PO Box zamiast trzymać pieniądze w mieszkaniu;)). Pomyślałam, że okradną główną bohaterkę już w momencie, kiedy ona te pieniądze chowała w tej toalecie:)Udawało mi sie nawet zgadnąć całe frazy ze scenariusza.
Nie jest to film ambitny, niemniej jednak, jest bardzo lekki, momentami zabawny, bezwstydny, wulgarny i ogląda się dosyć przyjemnie. Dużo pięknych kobiet, figlarnych strojów, energicznych tańców i muzyki. W sam raz na poprawę nastroju. Kobiety również mają na co popatrzeć. Mam na myśli barmana Jack'a i jego pudełko z ciasteczkami ;)


Poza tym warto podkreślić niesamowite głosy Christiny i Cher. Ta ostatnia, trzeba przyznać, wciąż bardzo dobrze się trzyma pomimo, że jest już nie pierwszej młodości, w odróżnieniu od młodszych od niej Whitney Houston czy Marie Fredriksson z Roxette. Oczywiście wygląda, jak wygląda nie bez pomocy chirurgii plastycznej, ale to już oddzielny temat.

Niektórzy krytycy określają wątek miłosny pomiędzy Ali i barmanem Jackiem jako staroświecki. I tak jest, uczucie rozwija się powoli, nie narzuca się i nie dominują sceny łóżkowe. Osobiście nie widzę w tej staroświeckości nic złego. Tak naprawdę miłość jest trochę staroświecka. Zakochany mężczyzna jest raczej nieśmiały, jakby się boi zrobić jakiś zły krok, żeby nie spłoszyć obiektu swoich uczuć. I ta "staroświeckość" wątku miłosnego bardzo dobrze kontrastuje ze skąpymi ubiorami wyzwolonych panienek, które można podziwiać w akcji przez większość filmu. 

Ja rozdzielam filmy na kilka kategorii. Są takie, które nie mogę oglądać i wyłączam po 10 minutach. Takie, które mogę obejrzeć raz i takie, które jestem w stanie oglądać po kilka razy. O Burlesque powiem tak, obejrzałabym go jeszcze raz.

No comments:

Post a Comment