Friday, December 30, 2011

Kto jest kim w redakcji "Jutrzenki"

Z okazji 15-lecia „Jutrzenki” postanowiliśmy uchylić rąbka tajemnicy i podzielić się z czytelnikami informacją o tym, jak działa nasza redakcja. O tym, kto jakie role odgrywa, kto jakie zadania wykonuje, żeby każdy kolejny numer mógł ujrzeć światło dzienne, można przeczytać poniżej.

WYDAWCA

  … to ktoś, kto zakłada czasopismo, wykłada pieniądze na jego rozruch i utrzymanie do czasu, gdy zacznie ono na siebie zarabiać. Wydawca określa linię programową pisma – decyduje, jakie tematy i w jaki sposób ono porusza, musi zorganizować kolportaż pisma i pozyskać reklamodawców. „Jutrzenka” to czasopismo bezpłatne wydawane na początku na koszt własny założycieli, a od 2000 roku jest finansowane przez Fundację „Pomoc Polakom na Wschodzie” ze środków Senatu RP. Kolportaż za granicę – do bibliotek, organizacji i instytucji w Polsce, Rumunii oraz Wielkiej Brytanii od 2006 roku do II kwartału 2011 roku był finansowany przez Ambasadę RP w Kiszyniowie. Na chwilę obecną z powodu braku środków byliśmy zmuszeni zawiesić wysyłkę pisma za granicę. Natomiast kolportaż krajowy redakcja pokrywa ze środków własnych albo wysyła przez zaprzyjaźnione osoby, które zawożą część nakładu do skupisk polonijnych w Mołdawii.
  Linia programowa oraz tematy poruszane w naszym miesięczniku są określone w dużej mierze przez polonijny charakter czasopisma. Ale oprócz wydarzeń polonijnych w „Jutrzence” podejmowane były inne tematy i wprowadzane nowe rubryki z inicjatywy poszczególnych członków zespołu redakcyjnego. Jako że skład redakcji ciągle się zmieniał, zmieniała się też „Jutrzenka”. Oprócz tego, periodycznie przeprowadzamy ankiety wśród czytelników, żeby dopasować jak najlepiej swoją treść i formę do ich oczekiwań. Reklamodawców, niestety, nie mamy za dużo m. in. z powodu ograniczonego zasięgu oraz specyficznej grupy odbiorców. Chociaż czasami udaje się nawiązać kontakty z potencjalnymi reklamodawcami z Polski, zazwyczaj takie transakcje nie dochodzą do skutku.
  Do 2011 roku Stowarzyszenie „Dom Polski” w Bielcach występowało jako symboliczny wydawca miesięcznika. W tym roku kierownictwo stowarzyszenia się z tego wycofało, ale jego członkowie nadal angażują się aktywnie w redagowanie „Jutrzenki” i czekają z niecierpliwością na każdy nowy numer. Więc możemy śmiało powiedzieć, że „Jutrzenka” wydaje siebie sama przy wsparciu finansowym Fundacji „Pomoc Polakom na Wschodzie” oraz entuzjazmie i poświęceniu swoich współpracowników.

REDAKTOR NACZELNY

  To osoba pierwsza po Bogu w redakcji. Rozstrzyga o kształcie czasopisma, decyduje o tym, jakie artykuły się pojawią, a jakie nie, w jaki sposób zostaną zredagowane, wreszcie, które staną się tematami numeru i zbudują okładkę, a które trafią na sam dół ostatniej strony. Oprócz tego omawia z autorami tematy, sam redaguje gotowe teksty, zleca poprawki, często ustala układ materiału na stronie i akceptuje gotowe do druku kolumny. Redaktor naczelny także reprezentuje redakcję na zewnątrz w oficjalnych kontaktach z władzami, jest gościem ważnych konferencji i kongresów.
  W przypadku „Jutrzenki”, nasza redaktor naczelna Helena Usowa wykonuje jeszcze szereg zadań należących do obowiązków sekretarza redakcji w innych czasopismach: pilnuje terminowego spływu tekstów, rozstrzyga o ewentualnej konieczności skrócenia materiału lub jego rozbudowania, tak by pasował do zaplanowanej powierzchni. Oprócz tego odgrywa również rolę księgowego, przygotowując sprawozdania, żeby się rozliczyć z przyznanych przez Fundację kwot oraz składa nowe wnioski o dofinansowanie na kolejny rok. A także bawi się w dziennikarza przeprowadzając wywiady i przygotowując relacje i sprawozdania z różnych spotkań.

DZIENNIKARZE I REPORTERZY

  Tu sprawa jest jasna – dziennikarz pisze teksty, które są publikowane w prasie. A reporterzy docierają na miejsca wydarzeń, które są podstawą dla ich relacji. Stali korespondenci „Jutrzenki” to Olga Klimowicz ze Styrczy, Katarzyna Zawalniuk z Grigorówki, ja z Warszawy (byłam korespondentem dopóki nie miałam zaszczytu zaklasyfikować się do zespołu redakcyjnego). Poza stałymi korespondentami mamy grono współpracowników składające się z s. Doroty Góral, Any Iovu, Ałły Klimowicz, Witalija Majewskiego, Anny Szarek, Dobromiły Wrońskiej oraz Stanisława Zelka. Do naszego zespołu redakcyjnego należą również Wanda Burek i Tadeusz Gaydamowicz – honorowi członkowie naszej redakcji z długoletnim stażem współpracy z „Jutrzenką”.
  Do redakcji Jutrzenki spływają także liczne listy od czytelników oraz polonijnych organizacji, takich jak Polskie Towarzystwo Medyczne w Mołdawii, Uniwersytet Trzeciego Wieku, Stowarzyszenie „Polska Wiosna w Mołdawii”, Spotkania Małżeńskie, Stowarzyszenie Polaków Gagauzji, Stowarzyszenie „Jasna Góra”, Liga Polskich Kobiet, Centrul Polonez, Związek Polaków w Mołdawii, Koło Polskich Rodzin z Oknicy i Grigorówki, które są zainteresowane przedstawieniem swojej działalności w mediach. Przygotowują relacje o zorganizowanych przez nich spotkaniach czy wyjazdach.
  Dziennikarze i korespondenci w naszej redakcji są jednocześnie redaktorami i tłumaczami, ponieważ zajmują się nie tylko przygotowywaniem relacji o wydarzeniach z życia Polonii mołdawskiej i stosunkach polsko-mołdawskich, ale także redagowaniem wiadomości, tłumaczeniami z języka rosyjskiego i rumuńskiego na polski, przeprowadzaniem wywiadów oraz prowadzeniem takich rubryk jak Savoir Vivre, Na wesoło, Klub Mądrej Sówki oraz rubryk edukacyjnych Uczymy się polskiego, Zagadki Biblijne, itd. Wymyślamy i organizujemy różne konkursy, angażując dzieci i młodzież, zachęcając ich do wysyłania swoich prac czy odpowiedzi na pytania oraz szukamy sponsorów, żeby wynagrodzić im wysiłek.

KOREKTA

  Korektą w „Jutrzence” zajmują się lektorzy i nauczyciele języka polskiego, którzy przyjeżdżają do Mołdawii prowadzić zajęcia dla miejscowej Polonii. Zawsze przywiązywaliśmy do tego dużą wagę i staraliśmy się, żeby w „Jutrzence” nie było żadnych błędów. W ciągu kilku lat współpracowaliśmy w zakresie korekty tekstów z następującymi osobami: Wandą Burek, Anną Szarek, Dorotą Kruczek, Beatą Chodzińską, Justyną Jancz, Joanną Stanek, Justyną Chmielewską-Ţurcan, Stanisławem Zelkiem, Sławomirem Pietrzakiem, Małgorzatą Dybcio, Ewą Prus, Danutą Kopecką, Iloną Piwowarczyk, Dobromiłą Wrońską.
 
GRAFIKA, FOTOGRAFIE I DRUK

  Dział, który dba o wygląd gazety. Są w nim bardzo rożne stanowiska. Łamacze (składacze) wlewają teksty na kolumny, czyli strony, dbając o ich poprawne rozmieszczenie. Graficy odpowiadają za ciekawy wygląd stron, wielkość i krój tytułów, dostarczają ilustracji. W „Jutrzence” wszystkie te obowiązki wykonują: redaktor naczelna Helena Usowa, redaktor techniczny Stefan Ladryk oraz Małgorzata Kiryłłowa. Za fotografa robię ja oraz Małgorzata Kiryłłowa i Aleksy Bondarczuk.
  Redaktorem technicznym odpowiedzialnym za druk jest Stefan Ladryk. Natomiast redaktorem strony internetowej – Włodzimierz Kurojedow. Strona powstała w 2004 r., a od 2011 roku zaczęliśmy wykładać w Internecie numery „Jutrzenki” w formacie PDF do pobrania, ale z powodu odmowy dofinansowania strony internetowej przez Fundację „Pomoc Polakom na Wschodzie” musieliśmy zawiesić publikowanie numerów w Internecie i rozpocząć poszukiwanie sponsorów. W dobie Internetu i komputeryzacji strona internetowa jest jednym z najważniejszych atrybutów wydania, dlatego dołożymy wszelkich starań, żeby wznowić publikację „Jutrzenki” w Internecie.

PODSUMOWANIE

  A więc tak działamy w „Jutrzence”, często przekładając własne sprawy na dalszy plan, żeby zająć się pracą społeczną w redakcji. I właśnie taka praca sprawia mi najwięcej przyjemności. To jest nieopisane uczucie, kiedy możesz zobaczyć własny świeżo wydrukowany tekst lub zdjęcie, czytać opinie czytelników na ten temat, przekazywać i ułatwiać innym dostęp do informacji, mieć świadomość, że coś po nas zostanie i będzie służyć następnym pokoleniom, chociażby do sporządzania samolocików z papieru :)

Jutrzenka 10-11/2011 str. 11-12 - Numer Jubileuszowy z okazji piętnastolecia Jutrzenki

Friday, December 2, 2011

Savoir vivre dla zmotoryzowanych

Mam nadzieję, że nikogo nie zmartwię, jeśli powiem, że kultura zachowania obowiązuje również na drodze. Co więcej, na drodze należy przestrzegać norm etycznych nawet bardziej niż w bezpośrednich relacjach międzyludzkich, ponieważ nawet drobne wykroczenie może mieć katastrofalne skutki. Na drodze nie jest tak, jak w autobusie, gdzie nic strasznego się nie stanie, jeśli będziemy się bezczelnie pchać. Jeżeli będziemy się „pchać” na drodze, to może nas (i innych uczestników ruchu albo pieszych) dużo kosztować. W najlepszym przypadku - dużo pieniędzy, a w najgorszym – czyjeś życie.

Za bezpieczeństwo i porządek na drodze jesteśmy odpowiedzialni wszyscy. W dużej mierze od nas samych zależy jak dużo czasu spędzimy w korkach, pod warunkiem, że wszyscy (albo przynajmniej większość) będziemy się kulturalnie zachowywać na drodze, uważać na innych, rozsądnie oceniać sytuację i podejmować szybkie i trafne decyzje. Oprócz przestrzegania jasno sprecyzowanych przepisów ruchu drogowego warto pamiętać także o normach moralnych i być czujnym na wszystko, co się dzieje wokół nas.
 
Przede wszystkim, samochodem należy jeździć wyłącznie po jezdni. Nawet jeśli długo czekamy w korku, nie można wjeżdżać na chodnik lub zawracać na przejściu dla pieszych pod żadnym pozorem. Chodnik jest, jak sama nazwa wskazuje, do chodzenia, a przejście dla pieszych jest przeznaczone dla pieszych.

Nie zaleca się próbować „przeskoczyć” na żółtym świetle szczególnie, jeśli jesteśmy jeszcze daleko od świateł i mamy wystarczająco czasu, żeby zahamować. Co innego, jeśli światło zmienia się na żółte tuż przed nami. Wtedy jeszcze można się wytłumaczyć, że nie zdążylibyśmy zahamować i wylądowalibyśmy na środku skrzyżowania.

Unikajmy złośliwych i niebezpiecznych zachowań na drodze, takich jak przyspieszanie, gdy ktoś zaczyna nas wyprzedzać; „podganianie” kogoś, kto według nas jedzie za wolno podjeżdżając mu pod sam zderzak; wymuszanie pierwszeństwa. Jeśli chcemy zmienić pas nie wystarczy tylko włączyć sygnalizację świetlną, warto się jeszcze upewnić, że jest wystarczająco miejsca do wykonania manewru. Nie rekomenduje się, a nawet jest karane, rozmawianie przez telefon podczas jazdy (nie dotyczy używania zestawu „hands-free”). To jest po pierwsze niewygodne, a po drugie niebezpieczne. Szczególnie chciałabym uczulić na to mężczyzn, ponieważ jak wynika z badań i stereotypów, nie są oni w stanie skupić się na kilku rzeczach naraz, a więc są bardziej narażeni na niebezpieczeństwo wypadku. Kobiety natomiast, podobno mają podzielną uwagę. Jednak chciałabym zwrócić uwagę na to, że malowanie ust stojąc przed skrzyżowaniem na zielonym świetle, kiedy za nami wszyscy się denerwują, to nie jest dobry pomysł. Czasami mam wrażenie, że niektórym kobietom się wydaje, że kierowcy-mężczyźni powinni im ustąpić, dlatego że są kobietami. To jest piękny gest pod warunkiem, że wynika z inicjatywy mężczyzny. W przeciwnym przypadku kobiety powinny się kierować przede wszystkim przepisami ruchu drogowego, żeby uniknąć napiętych sytuacji.

Jeśli podjeżdżamy do zakorkowanego skrzyżowania od razu warto się moralnie przygotować, że to trochę może potrwać. Nie trzeba za wszelką cenę próbować wjechać na środek, jeśli nie jesteśmy pewni, że będziemy mogli z niego wyjechać na czas. Lepiej się zatrzymać przed przejściem dla pieszych (nawet na zielonym) i cierpliwie poczekać, aż się zwolni miejsce albo zmieni światło. W taki sposób unikniemy sytuacji, w której zostaniemy pośrodku skrzyżowania i zablokujemy przejazd kierowcom, którzy mają akurat zielone światło. Najlepsi są kierowcy długich pojazdów, którzy widząc, że się nie zmieszczą i tak wjeżdżają na skrzyżowanie i blokują go całkowicie!
 
Na drodze, tak jak wszędzie, trzeba myśleć przed każdym manewrem, trzeba przewidywać i być gotowym na nieoczekiwane ruchy kierowców wokół nas. Na przykład wyobraźmy sobie następującą sytuację: w obie strony jest po jednym pasie bez możliwości wyprzedzania, ktoś chcąc skręcić w lewo stoi i czeka aż cały sznurek samochodów z przeciwległej strony przejedzie. W tym momencie niepozbawione sensu byłoby, żeby któryś z tych samochodów się zatrzymał na moment i przepuścił skręcającego w lewo, żeby nie blokował przejazdu.
 
Patrząc na ruch drogowy z perspektywy pasażera, który nie musi cały czas być skupionym na prowadzeniu, mogę powiedzieć, że jazda przypomina mi taniec. Na autostradzie, gdzie nie ma skrzyżowań, świateł czy przejść dla pieszych, jest to taniec spokojny i płynny. Uczestnicy mają dobrze opanowane kroki, zjeżdżają w prawo, żeby ustąpić drogę innym, którzy jadą na większej prędkości. Później wracają na lewy pas i wyprzedzają samochody jadące wolniej. Natomiast jazda po mieście to już całkiem inny taniec, pełny gwałtownych ruchów, emocji i gestykulacji.
 
Tak na marginesie, odpowiedzialność za bezpieczeństwo ruchu spoczywa nie tylko na kierowcach. Piesi również powinni się stosować do przepisów ruchu drogowego, norm moralnych, a przede wszystkim kierować się rozsądkiem i ufać instynktowi samozachowawczemu. Ale to jest już temat na inny artykuł.