Thursday, November 1, 2012

Sztuka ubierania się


Źródło obrazka:
http://www.niedziela.pl/artykul_w_niedzieli.php?doc=nd200917&nr=50

Powiedzenie: „Nie szata zdobi człowieka” zawiera jakąś wielką mądrość, ale czy przypadkiem ostatnio ludzie się nim zbytnio nie przejęli? Starsze panie chodzą w dresach do kościoła. Młodzi ludzie przychodzą na egzaminy na studia w krótkich spodenkach. Nastolatki idą na pierwszą randkę w workowatych spodniach i wyciągniętych swetrach itp. Kwestia nieodpowiedniego doboru ubioru do okazji ne pewno jest warta omówienia.

Nie zamierzam kazać Ci, drogi Czytelniku, jak się masz ubierać. Moim celem jest udzielenie niektórych wskazówek i zasad, które można wziąć pod uwagę przy doborze stroju zarówno na co dzień, jak i na określone okazje.

Zapewne każdy z nas postrzega siebie, jako człowieka nieprzeciętnego, o dobrym guście, silnej osobowości, eleganckiego. Dlatego należy pamiętać, że taki człowiek powinien brać pod uwagę swój wiek, pozycję społeczną, typ sylwetki i urody i w oparciu o te kryteria określać charakter swojego ubioru w taki sposób, by wyglądać w nim jak najlepiej oraz by podkreślał on jego osobowość i styl życia.

Powinniśmy sobie zdawać sprawę przede wszystkim z własnej budowy ciała, a także z wszelkich wymogów, które musi spełniać ubiór ze względu na obiektywne czynniki, funkcjonujące w życiu zbiorowym. Są to czynniki moralne, obyczajowe, związane z wymogami etykiety oraz oczekiwaniami środowiskowymi i zawodowymi. Jeśli zatem przychodzi moda na stroje wulgarne, ekstrawaganckie czy nieestetyczne, które do nas nie pasują, należy je po prostu ignorować. Wystarczy jedno spojrzenie w lustro i trochę zdrowego rozsądku. Nie warto być modnym za wszelką cenę, w tym przypadku za cenę dobrego wyglądu.

W pierwszym rzędzie należy uwzględnić wskazania moralne. Nasz strój nie może powodować negatywnych skutków moralnych. Kościół przypomina o tym, że istnieje coś takiego jak wstydliwość i moralna czystość, która polega na odmowie odsłaniania tego, co powinno zostać zakryte. Jeśli patrzeć na tę naukę Kościoła przez pryzmat współczesnych czasów, zasadę tę powinno się stosować przynajmniej przy doborze ubioru na oficjalne spotkania. Na takie spotkania nie można zakładać zbyt krótkich spódnic czy butów z otwartymi palcami na gołe nogi. Zbyt odważne stroje na spotkaniach oficjalnych mogą odwrócić uwagę od zaplanowanego programu.

Takie czynniki, jak typ urody, sylwetki, karnacja skóry wpływają w znacznej mierze na dobór ubioru. Jeśli aktualnie modne stroje nie mieszczą się w ramach tego zdeterminowanego obszaru, należy je odrzucić. Jeśli moda lansuje krótkie bluzki sięgające do pępka, to muszą je odrzucić kobiety o wąskich ramionach oraz klatce piersiowej i o pełnych biodrach i pośladkach. Wąskich spodni typu "rurki" powinny się wystrzegać kobiety o niezgrabnych udach, kótkich nogach i masywnych plecach, bowiem na takiej sylwetce spodnie te nie wyglądają wcale efektownie. Całość przypomina wtedy odwrócony do góry nogami trójkąt. A mężczyźni niscy i „przy tuszy” nie mogą sobie pozwolić nosić dwurzędowe garnitury, ponieważ w takim ubiorze będą wyglądali zdecydowanie źle. Co się tyczy codziennych męskich strojów, niezbyt przyjemnym widokiem są też zbyt nisko opuszczone spodnie, odsłaniające część tego, co powinno być przykryte. Pół biedy jeśli widnieje tylko bielizna, gorzej gdy zsunie się ona razem ze spodniami.

Każdy strój, oprócz tego, że pasuje do okazji, powinien też być wygodny i wykonany z naturalnych materiałów. Odpowiednio dopasowany, żeby podkreślać walory sylwetki oraz wystarczająco swobodny, żeby nie utrudniać ruchów. Zapewni to komfort i dobre samopoczucie, pozwoli uniknąć ciągłego poprawiania ubioru i nerwowych spojrzeń w lustro. Można będzie wówczas w pełni skoncentrować się na wydarzeniu, w którym właśnie uczestniczymy.

Jeśli chodzi o ubiór i osobowość, każdy człowiek powinien podkreślać swoją osobowość także ubiorem. Modzie poddają się w pełni tylko osoby pozbawione osobowości, nietwórcze. To nie oznacza, że osoby o silnej osobowości nie mogą ubierać się modnie. Osobowość może być jak najbardziej prezentowana w kategoriach aktualnie obowiązujących trendów, o ile nie jest ona sprzeczna z danym strojem.

Osoby, które uznają, że ich strój powinien być elegancki, zawsze będą odrzucać trendy w modzie, które nie spełniają kryteriów elegancji. A kryteria te to: skromność, tradycyjność kroju i najwyższa jakość surowców.

Jednak żeby elegancko wyglądać, nie wystarczy odpowiednio dobrać ubiór. Ważna jest również postawa, zachowanie, mowa ciała. Nawet najbardziej elegancka sukienka czy kostium nie pomoże, jeśli osoba nie potrafi elegancko się zachowywać, czyli garbi się, rozsiada się na krześle, głośno i wulgarnie mówi bądź trzyma ręce w kieszeni przy rozmowie z inną osobą.

Elegancja to nie tylko sposób ubierania się, ale również kształtowania swojego otoczenia, bycia, reagowania. Jest wyrazem wewnętrznych potrzeb, wewnętrznego ładu, stosunku do świata i ludzi.

Sunday, October 14, 2012

Lech Wałęsa i walcząca Solidarność dotarli do Kiszyniowa



Zdjęcie: Aleksy Bondarczuk

W Kiszyniowie na ścianie jednego z bloków mieszkalnych w dzielnicy Botanica, na skrzyżowaniu alei Dacia i ulicy Decebal powstał ogromny portret Lecha Wałęsy. Namalowali go wspólnie malarz Rafał Roskowiński, autor tego oraz wielu innych murali w Gdańsku i Warszawie, jego uczeń - Wojtek Woźniak oraz student ASP w Kiszyniowie Albert Şveţ. Oficjalne odsłonięcie muralu odbyło się 6 lipca 2012 roku.

Mural nosi nazwę „Świat bez sierpa i młota” i przedstawia portret Lecha Wałęsy oraz walczącą Solidarność w postaci gigantycznych rąk rozrywających czerwone płótno komunizmu. Polscy artyści w ten sposób chcą zaprezentować polską markę, nawiązać do przemian, które nastąpiły pod koniec lat 80., a także promować Street Art.
Artyści przyjechali do Kiszyniowa na zaproszenie Instytutu Polskiego w Bukareszcie oraz Urzędu miasta Kiszyniów, natomiast miejsce na realizację projektu wybrał mer stolicy Dorin Chirtoacă z uwględnieniem wskazówek malarza Rafała Roskowińskiego. Ze względu na rozmiar i lokalizację, projekt jest dobrze widoczny dla poruszających się ulicami Dacia i Decebal. Realizacja projektu trwała od 28 czerwca do 6 lipca.

Rafał Roskowiński był zadowolony z organizacji i życzliwego traktowania przez miejscowych, a także z otaczającej go architektury. Wyraził nadzieję, że to nie ostatni jego projekt w tym mieście.

W swoich artykułach i komentarzach na mołdawskich stronach internetowych mieszkańcy Kiszyniowa i miłośnicy Street Art wyrażali zdziwienie w odpowiedzi na sformułowania w polskiej i lokalnej prasie o tym, że miał to być „pierwszy mural w historii Kiszyniowa” i że „Roskowiński przywiózł do Kiszyniowa Street Art.” Twierdzą, że w Kiszyniowie jest dużo obrazów ściennych i że Street Art był popularny w stolicy i przed portretem Lecha Wałęsy. Może to wynikać z rozbieżności w interpretacji pojęć mural i graffiti, które nie są tożsame. W ogólnej klasyfikacji pojęć mural i graffiti nie różnią się za bardzo – reprezentują bowiem obrazy naścienne. Istota różnić dotyczy natomiast techniki malarskiej, wielkości, czasu powstawania czy legalności dzieła. Graffiti najczęściej powstają za pomocą farb w aerozolu na ścianach, wagonach, stacjach podmiejskich, pociągach linii kolejowych – czyli wszędzie tam gdzie malarz sobie zażyczy. Murale to dzieła wielkoformatowe, realizowane na zamówienie przy użyciu specjalnych farb po wcześniejszym uzyskaniu zgody właściciela budynku lub władz, często jako reklama, dekoracja domu czy biura.

Wiele komentarzy wskazywało też na brak poparcia dla politycznego charakteru muralu Roskowińskiego, niechęć do mieszania polityki do sztuki ulicy. Poza tym miłośnicy tego nurtu w Kiszyniowie wyrażali zadowolenie z faktu, że kiszyniowskie władze wreszcie odkryły dla siebie Street Art i wyrazili nadzieję na to, że w przyszłości będzie o wiele łatwiej uzyskać pozwolenie na zdobienie ścian stolicy podobnymi malowidłami.

Jutrzenka 7/2012 str. 5

Thursday, July 12, 2012

Orzeźwienie hand made

Od kilku dni robię sobie taki napój/koktajl a la lemoniada, żeby jakoś przetrwać te upały i muszę przyznać, że jest całkiem smaczny. Postanowiłam więc podzielić się "przepisem" z narodem. Może nie odkryłam Ameryki, ale przynajmniej przypomnę, że coś takiego można w każdej wolnej chwili zrobić i zafundować sobie moment przyjemności. To nic skomplikowanego i jest gotowe w kilka minut (pod warunkiem, że mamy pod ręką potrzebne składniki).



Składniki:
  • woda, kostki lodu, cytryny, mięta lub syrop miętowy, cukier (opcjonalnie)
Przygotowanie:

Pokroić cytrynę jak i ile kto lubi. Ja kroję na grube plastry a potem na ćwiartki. Z reguły mi wystarczają 2 grube plastry na szklankę (którą dostaliśmy w prezencie na stacji Shell pod Czerniowcami, jak tankowaliśmy po drodze do Mołdawii).

Wrzucić trochę cukru, żeby nie było za kwaśne. Nie dużo, mniej niż łyżeczkę. A kto nie chce może od razu przechodzić do następnego punktu pomijając cukier. W końcu syrop miętowy też jest słodki. A jeśli wybieramy świeżą miętę to może jednak trochę cukru dla osłody się przyda.

W każdym razie, dalej te kawałki cytryny w szkalnce ugniatamy czymś, żeby puściły sok i wymieszały się z cukrem (jeśli dodaliśmy cukier). Ja używam takiego urządzenia do krojenia sera. Ser nie kroję nim za często ale za to ma wygodną rączkę do ugniatania cytryn i limonek na koktajle:)))

Następnie dodaję 2 kostki lodu (można i więcej, zależy od temperatury w mieszkaniu i osobistych upodobań) i zalewam wodą oligoceńską. Można też zalać niegazowaną ze sklepu lub gazowaną, jeśli wolimy z bąbelkami, albo Spritem. Ja robię wersję ekonomiczną z wodą oligoceńską:)

Prawie koniec. Dolewam na oko syropu miętowego i całość mieszam. Ci, którzy wybrali wersję bez konserwantów dodają listki mięty na  samym początku razem z kawałkami cytryny i ugniatają razem, żeby mięta puściła sok i aromat. Na koniec można tylko udekorować świeżymi listkami.

PS: Można przyrządzić też wersję alkoholową dolewając rumu. I będzie prawie jak mojito:)

PS1: Właśnie mi się skończył drink, idę robić kolejny:)

Smacznego!

Monday, June 18, 2012

Inception (2010)

http://www.collider.com/
Tak wiem, że film ma swoje lata i pewnie już wszyscy obejrzeli, ale niedawno oglądałam go po raz drugi i chciałabym podzielić się wrażeniami.

Za pierwszym razem, szczerze mówiąc, nie byłam zachwycona filmem, choć wszyscy dookoła chwalili go sobie. Wydał mi się zbyt skomplikowany i zaplątany, przepełniony efektami specjalnymi. Dopiero oglądając produkcję po raz drugi (po roku co prawda, ale mniejsza z tym:), mając już jakieś ogólne pojęcie o czym jest film (które uzyskałam po obejrzeniu, bo z recenzji nie zawsze można wywnioskować o czym jest dany film, gdyż często wyrażają one tylko subiektywne opinie recenzentów) mogłam skoncentrować się na przekazie, nie rozpraszając uwagi na efekty specjalne. A zatem, po drugim obejrzeniu Incepcja wywarła na mnie o wiele lepsze wrażenie niż na początku. Film daje dużo do myślenia o tym, jak można człowiekowi zasiać w podświadomości jakiś pomysł, o którym ten nie będzie mógł zapomnieć, który pochłonie go całkowicie, odmieni jego życie i jednocześnie osoba ta będzie przekonana, że sama tak chciała. 

Takie sytuacje zdarzają się nie tylko w filmie, z tym że w życiu wcale nie trzeba nikogo pogrążać w trzy sny jeden w drugim, żeby coś ludziom wmówić. Wystarczy pranie mózgu.

Wednesday, June 13, 2012

Plagiat i prawa autorskie


 W tym „odcinku” Savoir Vivre chcielibyśmy przybliżyć naszym Czytelnikom temat praw autorskich i plagiatu. Wiąże się to z dopuszczeniem się nadużycia w stosunku do naszego pisma, poprzez publikację artykułu oraz tłumaczonych tekstów pochodzących z Jutrzenki na innych stronach internetowych bez podania źródła i twórcy utworu. To zjawisko można było zaobserwować na niektórych nowopowstałych polonijnych stronach internetowych w Mołdawii. Jest całkiem zrozumiałe, że przy budowaniu informacyjnej bazy do nowej strony sięga się po istniejące dane z sieci i nie tylko. Warto jednak w takiej sytuacji pamiętać o prawach autora oraz o zasadach dobrego wychowania. Nasze pismo jest gotowe informacyjnie wspierać nowe witryny, pod warunkiem respektowania praw autorskich i przestrzegania bon tonu.


Zgodnie z Ustawą, przedmiotem prawa autorskiego jest każdy przejaw działalności twórczej o indywidualnym charakterze, ustalony w jakiejkolwiek postaci, niezależnie od wartości, przeznaczenia i sposobu wyrażenia, nazywany utworem. Ustawa głosi, że można korzystać z utworów w granicach dozwolonego użytku pod warunkiem wymienienia twórcy i źródła. W naszym przypadku doszło do naruszenia praw autorskich, ponieważ na jednej stronie nie zostało wskazane źródło, a na innej - ani źródło ani twórca.

Jeżeli ustawa lub umowa o pracę nie stanowią inaczej, pracodawca, którego pracownik stworzył utwór w wyniku wykonywania obowiązków służbowych, nabywa z chwilą przyjęcia utworu autorskie prawa majątkowe.

Ogólnie wypada spytać twórcę o zgodę, jeśli zamierzamy wykorzystać jego utwór w określonym celu, ale prawo przewiduje sytuacje, w których wolno nieodpłatnie korzystać z utworu bez uzyskania zgody autora. Wolno rozpowszechniać w celach informacyjnych materiały wcześniej rozpowszechnione, utwory wystawione na stałe w ogólnie dostępnych miejscach, ale nie do tego samego użytku, a także, jak już wcześniej wspomniano, wolno korzystać z utworów w granicach dozwolonego użytku pod warunkiem wymienienia twórcy i źródła.

Jeśli odnotujemy przypadek naruszenia naszych praw autorskich, można zacząć od kontaktu z osobą bądź jednostką, która się tego dopuściła, w celu wyjaśnienia sytuacji. Może się zdarzyć, że incydent miał miejsce bez złej woli, wtedy wystarczy dojść do porozumienia i podjąć odpowiednie kroki, np. usunąć publikację lub określić źródło i autora. Jeśli natomiast nie uda się wypracować rozwiązanie zadowalające obie strony, można skierować sprawę na drogę sądową, ponieważ ten kto przywłaszcza sobie autorstwo lub wprowadza w błąd co do autorstwa cudzego utworu podlega odpowiedzialności karnej.

Plagiat natomiast jest pojęciem języka potocznego, a nie prawnego. Oznacza on skopiowanie cudzej pracy lub pomysłu (lub jej części) i przedstawienie pod własnym nazwiskiem. Kradzież autorska polegać może na przejęciu do swego dzieła całego cudzego utworu, lub jego części, zarówno w postaci oryginalnej, jak i w opracowaniu (streszczeniu, tłumaczeniu itp). Dozwolone jest natomiast inspirowanie się cudzą twórczością oraz przejmowanie z cudzych prac elementów niechronionych.

W ujęciu prawniczym plagiat jest trudny do zdefiniowania, dlatego nie zawsze stanowi naruszenie praw autorskich, ale nawet wtedy jest czynnością naganną moralnie. Trudności w definiowaniu plagiatu wynikają z faktu, że cały dorobek ludzkości stanowi efekt przetwarzania i rozwijania dorobku poprzedników. Informowanie o każdym, najmniejszym nawet, zapożyczeniu prowadzi do absurdu. Jednakże nieinformowanie o zapożyczeniach istotnych stanowi nieuczciwość, a czasem nawet naruszenie prawa autorskiego.

Tekst może się wydawać nieco skomplikowany, z powodu cytowania Ustawy o prawach autorskich oraz korzystania z definicji plagiatu. Tak właśnie powinno być, gdyż są to poważne sprawy. Co trzeba z tego zapamiętać? Przede wszystkim to, że korzystając w swojej pracy z innych źródeł, co zresztą jest rzeczą normalną, a nawet rekomendowaną w przypadku pisania prac naukowych (np. magisterskich), trzeba zawsze podawać źródło i twórcę, chociażby z szacunku do autora.

Opracowanie na podstawie Ustaw o prawach autorskich
w Polsce i Mołdawii, Wikipedii oraz http://www.uw.edu.pl/ogloszenia/plagiat2.html#d1



Wednesday, March 7, 2012

Wojna biurowa cz. 2

Druga część felietonu o wojnie biurowej jest poświęcona walce pracodawców i kobiet. Jest to temat-rzeka dobry na jakąś rozprawkę doktorską, ale warto przynajmniej kilka zdań o tym napisać. Pomijam sprawę niższych wynagrodzeń kobiet niż mężczyzn, bo obecnie wysokość wynagrodzenia to pilnie strzeżona tajemnica i może się różnić nawet dla panów na podobnych stanowiskach.

Oprócz długiej listy różnorakich wymagań wymienianych w ofertach pracy, w stosunku do kobiet są przedstawiane dodatkowe wymagania, które nigdzie nie są wypisane, bo są one niezgodne z prawem oraz normami moralnymi i można by było kogoś na tej podstawie pociągnąć do odpowiedzialności. Mam na myśli obawy pracodawców o to, że pracowniczka będzie chciała wyjść za mąż i zajść w ciążę lub po prostu zajść w ciążę, bo ostatnio są modne związki partnerskie. Więc kandydatka w stałym związku też może stanowić zagrożenie.

Próbując analizować punkt widzenia pracodawcy, możemy założyć, że najlepiej jest zatrudnić młodziutką dziewczynę po liceum, bo jest jeszcze za młoda na małżeństwo i dzieci, chociaż z drugiej strony nie ma wyższego wykształcenia ani doświadczenia. Więc może lepiej zatrudnić panią po 50-tce? Ale tym razem już jest bliska emerytury, też źle. Same problemy z tymi kobietami. Szczególnie jeśli są one w ciąży. Kobieta w ciąży jest najstraszniejszym wrogiem pracodawców. Przynajmniej tak są traktowane w niektórych instytucjach. A wszystko się upiera w kasę. Nie daj Boże płacić za taką pracownicę jakieś świadczenia albo wypłacać jej wynagrodzenie, kiedy ona może sobie pójść na zwolnienie w każdej chwili! Całe szczęście, jeśli kończy się jej umowa zawarta na okres ograniczony, więc najdłużej do porodu pracodawca będzie się z nią męczyć. A jeśli zdążyła już podpisać umowę na czas nieokreślony to już katastrofa! Wszystkie te lęki, obawy i żenujące, a nawet nielegalne pytania kierowane do kobiet na rozmowach kwalifikacyjnych są uzasadniane tym, że pracodawca szuka kogoś na stale. Szkoda, że tylko rozmowy telefoniczne są nagrywane w celach treningowych, rozmowy kwalifikacyjne również powinny być nagrywane. To mogłoby motywować nieetycznych rekrutujących do filtrowania swoich pytań i omijania tych wrażliwych tematów szerokim łukiem.

Niestety, jeśli będziemy się kierować takimi kryteriami jak wiek oraz zamiary pracowniczki w kwestii ciąży, można łatwo się przeliczyć, ponieważ młoda samotna kobieta, która wydaje się być idealną kandydatką, może zmienić swój status cywilny w ciągu paru miesięcy. Życie jest nieprzewidywalne, spotka swojego jedynego (albo przynajmniej będzie jej się tak wydawać), wyjdzie za mąż i urodzi mu dzieci. Długość dobrej współpracy między pracodawcą a pracownikiem zależy przede wszystkim od stosunków, jakie się zawiązały między przełożonym i podwładnym, od relacji z kolegami i atmosfery w pracy. Jeśli dobrze się dogaduje z szefem i kolegami, mają do siebie wzajemny szacunek i zaufanie, to pracownik jest gotów wiele zrobić, żeby znaleźć rozwiązanie korzystne dla obu stron. W czasach, kiedy mamy malejący przyrost naturalny bardzo ważne jest zachęcić kobiety do rodzenia dzieci, miedzy innymi poprzez zapewnienie im możliwości do pracy, czyli elastycznych rozwiązań, żeby mogły bez większych problemów pogodzić pracę z wychowywaniem dzieci. Bo kobiety chcą pracować! One nie chcą tylko siedzieć w domu i zmieniać pieluchy. Praca je rozwija, urozmaica im dzień, daje niezależność finansową.

Obserwując traktowanie kobiet w ciąży nasuwa się wniosek, że rekrutujący nie zdają sobie sprawy, z wagi tej inwestycji i jeśli wszystko tak dalej pójdzie, na ich emerytury nie będzie miał kto pracować. Aż ciężko sobie wyobrazić, że tych ludzi też kiedyś urodziły jakieś kobiety!

Jutrzenka 4/2012 str. 19

Friday, February 17, 2012

INFORMATOR DLA MATURZYSTÓW: STUDIA W POLSCE

Osoby zainteresowane studiami w Polsce zapraszamy do korzystania z internetowego informatora dla kandydatów na studia – http://www.emta.pl/. Informator zawiera aktualne informacje o rekrutacji na studia w niemal wszystkich uczelniach publicznych i niepublicznych. Kandydaci na studia mogą tu uzyskać bezpośredni dostęp do aktualnych, przygotowanych przez działy rekrutacji uczelni informacji.

STUDIA W POLSCE ZE STYPENDIUM RZĄDU RP

O studia w Polsce z jednoczesnym przyznaniem stypendium Rządu RP mogą ubiegać się obywatele Mołdawii, którzy spełniają następujące wymogi:
– posiadają udokumentowane pochodzenie polskie;
– ukończyli szkołę średnią (uzyskali atestat dojrzałości);
– są zdolni do podjęcia studiów wyższych (świadectwo lekarskie);
– zdali egzamin wstępny przed Komisją Egzaminacyjną i zostali zatwierdzeni na takie studia przez Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego

Stypendium przyznawane jest na poszczególne lata studiów nie dłużej niż na okres programowego trwania danej formy studiów.

Termin składania dokumentów na studia pierwszego stopnia i jednolite studia magisterskie upływa z dniem 20 kwietnia 2012 r.
Zasady, tryb i zakres rekrutacji osób polskiego pochodzenia z państw Europy Środkowo-Wschodniej, Gruzji, Kazachstanu, Turkmenistanu, Uzbekistanu na kształcenie w Polsce ze stypendium ministra właściwego do spraw szkolnictwa wyższego na rok akademicki 2012/2013 możecie znaleźć na stronie internetowej:

Na stronie możecie również pobrać:
– nazwy kierunków studiów;
– wykaz przedmiotów, z jakich przeprowadzone będą sprawdziany testowe na poszczególne kierunki studiów;
– podstawowe informacje dla cudzoziemców polskiego pochodzenia (narodowości polskiej nie posiadających polskiego obywatelstwa) podejmujących kształcenie w Polsce;
– informacja dla stypendystów RP o zasadach wypłacania stypendium Rządu RP;
– oświadczenie;
– kwestionariusz kandydata na kształcenie w Polsce;
– tryb przeprowadzania postępowania kwalifikacyjnego.
Polskie pochodzenie kandydata jest warunkiem koniecznym przyjęcia i rozpatrywania aplikacji na wszystkie formy kształcenia w Polsce ze stypendium Rządu RP. Posiadacze Karty Polaka nie muszą dokumentować polskiego pochodzenia.

Kandydaci muszą spełniać również następujące kryteria:
– znajomość języka polskiego w stopniu co najmniej dostatecznym;
– ukończony 17 rok życia przed rozpoczęciem kształcenia w Polsce tj. przed 1 października danego roku akademickiego, w wyjątkowych przypadkach dopuszcza się osoby, które nie ukończą 17 lat;
– legitymowanie się świadectwem ukończenia szkoły średniej (dojrzałości) uprawniającym do podjęcia studiów wyższych w kraju wydania – dla absolwentów, którzy ukończyli szkołę nie dawniej niż trzy lata;
– świadectwo z ostatniej klasy / semestru w szkole średniej – dla osób, które w momencie ubiegania się o przyjęcie na studia w Polsce nie ukończyły jeszcze szkoły;
– na świadectwie maturalnym lub ostatnim świadectwie (z ostatniej klasy szkoły średniej) mają z przedmiotów kierunkowych ocenę co najmniej dobrą;
– odznaczają się dobrym stanem zdrowia, poświadczonym świadectwem wystawionym przez upoważnioną jednostkę służby zdrowia.

Zainteresowani i uprawnieni kandydaci zgłaszają swój akces kształcenia się w Polsce w polskim przedstawicielstwie dyplomatyczno-konsularnym:

Konsulat RP w Kiszyniowie
str. Vasile Alecsandri 101
MD-2012 Chişinău
Tel.: +373 22 22 38 50,
+373 22 22 38 51


ОБУЧЕНИЕ В ПОЛЬШЕ

Всех, кто заинтересован обучением в Польше, приглашаем воспользоваться услугами интернет-информатора для поступающих в вузы –
http://emta.pl/. Здесь вы найдете информацию о приеме в высшие учебные заведения Польши – как частные, так и государственные. Поступающим предлагается непосредственный доступ к актуальной информации каждого вуза.


ОБУЧЕНИЕ В
ПОЛЬСКИХ ВУЗАХ СО СТИПЕНДИЕЙ ПРАВИТЕЛЬСТВА ПОЛЬШИ

Обучение в польских вузах со стипендией правительства Польши является возможным для тех граждан Молдавии, которые:


– могут подтвердить свое польское происхождение;
– закончили среднюю школу (получили аттестат зрелости/бакалавриат);
– состояние здоровье которых не препятствует обучению в вузе (медицинская справка);
– сдали вступительные экзамены комиссии из Польши и получили подтверждение от министра науки и высшего образования Польши.

Стипендия студентам признается на определенное количество лет обучения, но не более, чем на период прохождения программы по данной форме обучения.

Срок сдачи документов для обучения на первом уровне и в магистратуре – до 20 апреля 2012 г.

Основные положения и порядок приема лиц польского происхождения из государств Центральной и Восточной Европы, Грузии, Казахстана, Туркменистана, Узбекистана для обучения в вузах со стипендией министра высшего образования Польши на 2012/2013 академический год можно найти на интернет-странице:


www.kijowkg.polemb.net

Там же вы сможете найти:
– названия специальностей;
– перечень предметов, соответствующих выбранной специальности, по которым будете сдавать тесты;
– основную информацию для иностранцев польского происхождения (польской национальности, не имеющих польского гражданства), намеревающихся учиться в Польше;
– информацию для стипендиатов о правилах получения стипендии правительства Польши;
– образец заявления;
– анкету кандидата на обучение в Польше
– порядок проведения процесса зачисления (квалификации).

Польское происхождение является обязательным условием принятия и рассмотрения заявок на все формы обучения со стипендией правительства Польши. Обладатели Карты Поляка не обязаны подтверждать документально свое польское происхождение.

Кандидаты должны также соответствовать следующим критериям:
– знать польский язык на достаточном уровне;
– иметь полные 17 лет до начала обучения в Польше, т. е. до 1 октября данного академического года, в исключительных случаях принимаются лица, не достигшие 17 лет;
– иметь документ, подтверждающий окончание средней школы (аттестат зрелости), который позволяет обучаться в вузах в той стране, где он выдан – для выпускников, закончивших школу не позднее, чем 3 года назад;
– иметь свидетельство, выданное за последний семестр выпускного класса средней школы – для лиц, которые в момент ходатайства о приеме в вуз еще не окончили среднюю школу;
– в аттестате или в справке из выпускного класса средней школы по основным предметам иметь как минимум хорошие оценки;
– отличаться хорошим состоянием здоровья, которое удостоверено справкой, выданной уполномоченным медицинским учреждением.

Кандидаты, заинтересованные поступлением в польские вузы и соответствующие вышеперечисленным критериям, должны обратиться с документами в польское дипломатическое представительство:

Консульство Польши в Кишиневе
ул. В. Александри 101
MD-2012 Кишинев
Тел.: +373 22 22 38 50,
+373 22 22 38 51

Wojna biurowa cz. 1

Ach, ta odwieczna walka pracowników i pracodawców! Jedni każą pracować po godzinach, drudzy co chwila są na zwolnieniu. A jakże może być inaczej skoro od samego początku jesteśmy po różnych stronach barykady, reprezentujemy różne grupy interesów. W uproszczeniu: pracodawca chce, żeby pracownicy pracowali  jak najwięcej za jak najmniejsze pieniądze, a pracownicy chcą pracować jak najmniej i otrzymywać wysokie wynagrodzenia. Trzeba znaleźć jakiś złoty środek, żeby wspólnie generować porządne wyniki.

Przejdźmy przez cały proces rekrutacyjny od zapoznania się z ofertą przez rozmowę kwalifikacyjną, aż po rozpoczęcie pracy. Przeglądamy sobie oferty pracy i cóż widzimy na starcie? Widzimy, że większość ofert zawiera przynajmniej dwa razy tyle punktów w rozdziale „Wymagania” niż w rozdziale „Oferujemy” (to w najlepszym wypadku). Wykształcenie, doświadczenie (im więcej tym lepiej), znajomość języków (im więcej tym lepiej), obsługa komputera i przeróżnych programów, umiejętności miękkie, umiejętności twarde, aż ci się w głowie miesza od tylu wymagań. Co otrzymuje w zamian taki wszechwiedzący egzemplarz? Pracę w międzynarodowej albo przynajmniej w dynamicznie rozwijającej się firmie (i to niezależnie od tego czy mamy kryzys czy rozkwit, wszystkie firmy się dynamicznie rozwijają). W wielu przypadkach ten zaszczyt już ma kandydatowi wystarczyć. Na szczęście niektóre firmy dorzucają jeszcze rzekomo atrakcyjną ścieżkę rozwoju zawodowego - ale to było wcześniej. Teraz jak mamy kryzys to po długiej liście wymagań następuje od razu przycisk „Aplikuj”. No i oczywiście jest informacja, że nie wszyscy będą mieli szczęście otrzymać telefon z zaproszeniem na rozmowę kwalifikacyjną.

Załóżmy, że skusiliśmy się na pracę w międzynarodowej, dynamicznie rozwijającej się firmie i nawet zaprosili nas na rozmowę. Czasami pracodawcy są tak pewni siebie i zarozumiali albo po prostu brakuje im profesjonalizmu, że zmuszają kandydatów czekać 15-30 minut na to, aż ktoś raczy się pojawić. Albo jeszcze lepiej, w trakcie rozmowy osoba przeprowadzająca wywiad nagle uświadamia sobie, na jakie stanowisko rekrutuje pracownika: ”A Pani na stanowisko analityka aplikowała?!”. Ma się wrażenie jakby pracodawcy byli przekonani, że skoro kandydat złożył podanie o przyjęcie na dane stanowisko, to już nie może zmienić zdania i decyzja należy tylko do nich, więc można sobie pozwolić na niekompetencję! Tymczasem jest to decyzja dwustronna i potencjalny pracownik również może podziękować i wyjść.

Na rozmowach padają pytania, odpowiedzi na które można łatwo znaleźć w dokumentach aplikacyjnych, a także pytania niepoprawne, jak na przykład o plany osobiste na przyszłość. A w stosunku do obcokrajowców wszyscy chcą się upewnić czy aby na pewno nie mają oni zamiar zwiać w najbliższym czasie nie poinformowawszy o tym wcześniej. A przecież podpisywana jest umowa, w której między innymi jest określony termin jej ważności oraz warunki wypowiedzenia, które obowiązują obie strony! Pracodawcy chcą również wiedzieć, co motywuje kandydata do pracy. Najlepiej gdyby pracownik się automotywował bez przerwy, żeby przynajmniej tę kwestię mieć z głowy. Tymczasem pozytywna motywacja do pracy jest efektem działań dwustronnych pracodawcy i pracownika. Takie pytanie jest uzasadnione w przypadku, kiedy rekrutujący chce tę wiedzę wykorzystać do tego, żeby zapewnić pracownikowi warunki, w których pracowałby on produktywnie i w pełnej harmonii.

Powoli doszliśmy do moich ulubionych pytań na rozmowie kwalifikacyjnej. Po półgodzinnym opowiadaniu o swoim doświadczeniu, umiejętnościach i studiach pada pytanie: „Dlaczego mamy wybrać właśnie Panią/Pana?”. Tym samym przekreślając wszystko, co zostało do tej pory powiedziane. Zamiast notować, wyciągać wnioski i podsumować dla siebie profil kandydata rekrutujący zrzuca to zadanie na plecy aplikującego. Albo to: „Co może Pani/Pan wnieść do naszej firmy/działu?”. Jakby to, że będzie on tam siedział co najmniej po 8 godzin dziennie i wykonywał wszystkie powierzone mu zadania to za mało! Jeszcze to mogę zrozumieć w przypadku rekrutacji wewnętrznej, kiedy pracownik już mniej więcej zna firmę i potrafi odnieść swoje umiejętności do funkcjonowania konkretnego działu. Ale jeśli to jest zupełnie nowa firma, kandydat nie ma pojęcia (bo i nie ma skąd) jak ona działa od wewnątrz i czego jej brakuje, to jak można sensownie na to pytanie odpowiedzieć? Już nie wspominam o tym, że pracodawca nie śpieszy się z przedstawieniem tego, co praca w danej firmie wniesie dobrego do życia kandydata. Nawet do tego doszło, że pytają się czy życie osobiste aplikującego nie będzie przeszkadzać w pracy, czy nie będzie przeszkodą do przyznania dodatkowych zadań! To już wogóle szczyt chamtswa! Oczywiście, czasem zdarza się dodatkowa praca, jakieś delegacje, na które pracownicy mniej lub bardziej chętnie się zgadzają, kiedy się ich o to poprosi. Ale nie w taki sposób! Takiego typu pytania sprawdzają raczej umiejętności oratorskie aplikantów, którzy mogą pięknie wyrecytować jakież to wielkie korzyści będzie miała firma z tego, że ich zatrudni, co niekoniecznie później przekłada się na umiejętności praktyczne i wiedzę. Gorzej w tej sytuacji mają osoby skromne, nielubiące się pchać, ale cechujące się dużym potencjałem. Warto nauczyć się prezentować własną osobę i jak dobrze się rozreklamować, choć osobiście uważam, że powinny liczyć się czyny oraz wyniki pracy osoby, a nie to, co ona potrafi o sobie opowiedzieć.

Nareszcie dotarliśmy do końcowego punktu rozmów – wynagrodzenie. Obecnie na czasie jest dopytywać kandydata o jego oczekiwania finansowe. To jest bardzo trudne i kłopotliwe pytanie dla aplikującego, szczególnie jeśli to jest jego pierwsza praca. Czasami trudno jest określić wysokość oczekiwanej pensji. Niektórzy boją się powiedzieć za dużo, żeby nie dać rekrutującym powód do rezygnacji: „Nie możemy sobie na Panią/Pana pozwolić.” Inni z kolei boją się powiedzieć za mało, co nie jest pozbawione sensu, ponieważ po to między innymi jest to pytanie, żeby przez przypadek nie zapłacić więcej niż to, na co się dany kandydat mógłby zgodzić. Dla pracodawców jest łatwiej zaproponować jakąś kwotę, ponieważ mają oni określony budżet i wiedzą ile mogą wydać na nowego pracownika. Jeśli boją się przeliczyć, można zawsze na początek zaproponować mniej niż określona w budżecie suma, żeby zapewnić sobie pole do renegocjacji.

Kiedy już się dostaliśmy do pracy jeszcze za wcześnie się cieszyć, bo zaczynają się nowe przygody. Szef nagle zapomina o tym, co jest napisane w wielu podręcznikach z ekonomii i zarządzania oraz o tym, o czym zapewnia swoich podwładnych na spotkaniach pracowniczych, a mianowicie, że najważniejszym atutem firmy są właśnie jej pracownicy. Zamieniają się oni nagle w leniuchów, którzy nie chcą nic robić, których trzeba ciągle pilnować i poganiać. Za długo na zwolnieniu, za mało pracuje, za długie przerwy, za mało tego, za dużo tamtego, za krótko, za długo, itd. Tymczasem odpowiedzialność w pracy nie kończy się na sumiennym wykonywaniu swoich obowiązków. To także znalezienie swojego własnego trybu i tempa pracy. Wtedy pracownik czuje się lepiej i pracuje wydajniej. Odpowiedzialne zachowanie przejawia się również przez to, że zachorowawszy (szczególnie na jakieś wirusowe choroby) pracownik izoluje się od reszty kolegów (przyjmując przepisane leczenie i przebywając na zwolnieniu lekarskim), żeby nie narażać ich na zakażenie, a siebie na pogorszenie stanu swojego zdrowia.

Na koniec parę słów o protekcji w pracy. Ona była, jest i będzie obecna, zawsze tam gdzie są ludzie. To nie jest w żadnym wypadku tylko problem zacofanych i nierozwiniętych krajów (choć tam występuje najczęściej). Jak najbardziej jest ona obecna także w demokratycznych krajach o wolnorynkowej gospodarce. Jedyną różnicą jest to, że w krajach zacofanych jest to jedyny sposób na otrzymanie porządnej pracy, natomiast w tych rozwiniętych masz także możliwość coś osiągnąć dzięki własnej ambicji, wiedzy, wykształceniu i doświadczeniu, ale musisz się bardzo dobrze postarać. Znajomości, pokrewieństwo krwi i duszy oraz inne tajemnicze przyczyny, których nie da się obiektywnie wytłumaczyć (nazwijmy je po prostu „widzimisię”) mogą i w XXI wieku zagwarantować albo przynajmniej zwiększyć czyjeś szanse na sukces.

Thursday, February 9, 2012

Na drodze partnerstwa: KONIN - UNGHENI

We wrześniu 2011 roku podczas XIX-ego Forum Mediów Polonijnych reprezentowałyśmy z Anią Iovu Pismo Polaków w Mołdawii. Razem z innymi dziennikarzami polonijnymi z całego świata mieliśmy okazję odwiedzić miasto Konin po drodze do województwa Zachodniopomorskiego. Spacerowaliśmy po mieście, odwiedziliśmy niektóre zabytki oraz uczestniczyliśmy w konferencji prasowej władz miasta. W przerwie spacerując po korytarzach urzędu miasta zobaczyłam tablice przedstawiające herby miast partnerskich Konina, a wśród nich tablicę z herbem mołdawskiego miasta Ungheni. Poniżej prezentujemy krótkie opisy obu miast oraz zarys współpracy partnerskiej.

Ungheni to miasto położone w zachodniej części Mołdawii, na pograniczu z Rumunią, oddalone od stolicy kraju, Kiszyniowa o 110 km. Miasto zajmuje powierzchnię 15 km kwadratowych. Przebiega tędy magistrala kolejowa łącząca Ungheni z zachodnią Europą. Historia miasta sięga roku 1420, kiedy to Ungheni stało się ważnym ośrodkiem politycznym i administracyjnym w tym regionie. Dzięki licznym kontaktom z sąsiednią Rumunią miasto mogło się przez lata rozwijać i prowadzić ożywiony handel przygraniczny. Oprócz tego mieszkańcy rejonu Ungheni są beneficjentami podpisanej z Rumunią umowy o małym ruchu granicznym. Obecnie rola Ungheni stale rośnie, czego dowodem są coraz szersze kontakty międzynarodowe, w tym także z Koninem. Ungheni jest ważnym węzłem drogowym i kolejowym oraz korzystnym miejscem do prowadzenia działalności biznesowej dzięki Wolnej Strefie Ekonomicznej. W mieście działa jedna z większych w Mołdawii fabryk dywanów, której wyroby cenione są w kraju, jak i poza jego granicami. Prężnie rozwija się także przemysł spożywczy. Ungheni słynie z doskonałej jakości wyrobów alkoholowych, szczególnie likierów i win. W mieście znajduje się także wytwórnia materiałów ceramicznych i zdobionych, której wyroby trafiają na europejski rynek. Ungheni to także ceniony w Mołdawii ośrodek kulturalny. Działają tu liczne grupy artystyczne i folklorystyczne. Do najbardziej znanych należą "Muguraş" i "Struguraş". 

Most Eifell'a w Ungheni łączący Rumunię i Mołdawię 


Konin jest miastem powiatowym nad rzeką Wartą w województwie wielkopolskim. Liczba mieszkańców wynosi ponad 80 tys., jest to trzecie co do wielkości miasto województwa. Jednym z cenniejszych zabytków Konina jest gotycki kościół św. Bartłomieja oraz stojący na skwerze przy kościele najstarszy znak drogowy - słup koniński zwany milowym, także warty zobaczenia jest też Ratusz Miejski i zespół kamienic staromiejskich. Miasto jest ważnym ośrodkiem przemysłu wydobywczego, hutniczego, metalowego, maszyn budowlanych, spożywczego, ma dobrze rozwiniętą sieć handlowo-usługową. Z powodu swojego usytuowania w pobliżu licznych jezior Konin jest atrakcyjnym ośrodkiem turystyczno-rekreacyjnym. Na terenie miasta znajduje się wiele szkół oraz wyższe uczelnie. Miasto jest także prężnym ośrodkiem kulturalnym, odbywa się tu wiele festiwali i konkursów m.in. Międzynarodowy Dziecięcy Festiwal Piosenki i Tańca oraz konkursy pianistyczny i poetycki.

Symbol Konina
 Nazwa miasta, herb oraz artystyczny pomnik na rynku głównym związane są z pewną legendą, według której władca konińskich ziem wybrał się samotnie do lasu na polowanie, gdy napadła go grupa uzbrojonych bandytów. Już mieli zaatakować, gdy usłyszeli konie w galopie. Myśleli, że to odsiecz dla możnego i uciekli. Okazało się jednak, że to było stado dzikich koni, któremu przewodził biały ogier. Jak możemy zaobserwować, władca nie omieszkał wyrazić swoją wdzięczność - do chwili obecnej postać konia jest symbolem miasta.
    Historia kontaktów międzynarodowych Konina jest tak długa, jak dawne są początki osadnictwa na tym terenie. Współczesna współpraca zagraniczna Konina opiera się przede wszystkim na podpisanych przez miasto umowach partnerskich. Konin ma podpisanych jedenaście umów partnerskich z miastami europejskimi, w tym z mołdawskim miastem Ungheni.
  Jeszcze przed podpisaniem umowy o partnerstwie, przy wsparciu finansowym Fundacji Batorego w Warszawie oraz Fundacji Sorosa w Budapeszcie, miasta Ungheni i Konin zrealizowały wspólny projekt, pt. "Doświadczenia miast partnerskich. Nowe doświadczenia w procesie decentralizacji samorządu lokalnego na przykładzie reformy administracyjnej". Projekt polegał na wzajemnej wymianie doświadczeń i składał się z dwóch części, zrealizowanych w 2001 i 2003 r. Dzięki temu w roku 2003 podpisano list intencyjny o wzajemnej współpracy pomiędzy Koninem i Ungheni, którego zwieńczeniem była zawarta 20 maja 2006 roku oficjalna umowa o współpracy partnerskiej.
   Zgodnie z umową, strony troszczyć się mają o rozwój współpracy w dziedzinach, które mają szczególne znaczenie dla ich przyszłości. Współpraca obejmuje w szczególności takie obszary, jak rozwój wymiany handlowej i gospodarczej, wymiana doświadczeń w zakresie rozwoju gospodarki wolnorynkowej, wymiana informacji o historii i kulturze obu miast, uczestnictwo w imprezach o charakterze kulturalnym i sportowym, wymiana informacji i doświadczeń z dziedziny ochrony środowiska naturalnego, wymiana grup młodzieży, wizyty delegacji przedstawicieli obu miast, wymiana doświadczeń związanych ze współpracą z innymi miastami partnerskimi.
Tablice z herbami miast partnerskich w urzędzie miasta Konin

   W ramach umowy w 2010 roku kiedy miasto Ungheni nawiedziła powódź, Konin jako miasto partnerskie postanowił wesprzeć poszkodowanych mieszkańców. Radni Konina zadecydowali o przekazaniu na pomoc dla Ungheni 50 tys. zł. Zgodnie z ich wolą, za tę kwotę kupione zostały produkty żywnościowe o długoterminowej przydatności do spożycia oraz odzież, artykuły chemiczne do odkażania i pompa głębinowa 30 m. Dofinansowano też transport tych darów z Konina do Ungheni. Oprócz pomocy miasta partnerskiego, Ungheni może także liczyć na wsparcie ambasady RP w Kiszyniowie.
   A rok później Zespół Pieśni i Tańca „Konin” w dniach 5-10 maja 2011 wziął udział w Międzynarodowym Festiwalu Pieśni i Tańca „Hora De La Prut” organizowanym przez burmistrza miasta Ungheni i administrację lokalnego domu kultury. Celem festiwalu jest wspieranie mołdawskiego folkloru, tańców ludowych, jak również przedstawienie kreatywności gości z innych krajów, promocja kultury i tradycji ludowych. W wydarzeniu wzięły też udział zespoły folklorystyczne z Rosji, Ukrainy, Rumunii, Łotwy, Słowacji i Grecji, a także dziecięcy zespół taneczny „Stokrotka” reprezentujący Stowarzyszenie Polaków w mieście Ungheni (prezes organizacji Elena Berezowska).

Życzymy obu miastom owocnej współpracy i długich lat partnerstwa “na dobre i na złe”.


CIEKAWOSTKA:
W mieście Ungheni znajduje się most skonstruowany przez Gustave’a Eiffel’a, autora znanej na całym świecie metalowej wieży Eiffel’a w Paryżu. Most kolejowy na rzece Prut, stworzony według projektu Eiffel’a, łączy Mołdawię i Rumunię. O tym, że w Ungheni stoi most zbudowany przez samego Eiffel’a nie wiedziano nawet w lokalnym muzeum krajoznawczym. Dopiero po dokładnej analizie dokumentów archiwalnych stwierdzono, że Gustave Eiffel w latach 70. XIX wieku został zaproszony do Besarabii w celu zaprojektowania mostu kolejowego na rzece Prut. Ten sam Eiffel kilkanaście lat później wybudował swoją znaną na całym świecie więżę w Paryżu. Most jest skonstruowany bardzo podobnie, a nawet wygłąda trochę jak wieża Eiffel’a przewrócona na bok, bez wierzchołka i podstawy. W pzeciwieństwie do kamiennego mostu przetrwał bombardowanie podczas II Wojny Światowej, a jego połowa należy do terytorium naszych sąsiadów z Rumunii. Kilka lat temu most ten otrzymał status pomnika architektury i zawieszono na nim tablicę pamiątkową.


Tuesday, January 17, 2012

Borowina z Połczyna dobra na wszystko

XIX Światowe Forum Mediów Polonijnych


W tym roku Forum Mediów Polonijnych, wędrując z Tarnowa przez Konin, dotarło do województwa Zachodniopomorskiego, które gościnnie otworzyło przed dziennikarzami swoje atrakcje, zabytki i krajobrazy.  


Rynek w Połczynie Zdroju
 
Przez cały pobyt w Zachodniopomorskim gościliśmy w Połczynie-Zdroju w wygodnych pokojach hotelowych (a część z nas nawet w apartamentach) sanatorium Gryf. Co niektórzy mieli niezwykłe szczęście zostać zakwaterowanym w części SPA i do jacuzzi oraz zabiegów odnowy biologicznej mieli rzut skarpetką. Sanatoria uzdrowiska Połczyn S.A. są położone w Parku Zdrojowym pośród ciszy, spokoju i zieleni drzew. Sanatorium Gryf, w którym mieszkaliśmy, jest położone w angielskiej części parku nawiązującej do naturalnych ogrodów krajobrazowych. Trochę dalej francuska część parku cieszyła oczy swoją ozdobnością, symetrią i różnorodnością barw. Oferta uzdrowiska zawiera wielorakie zabiegi lecznicze i upiększające przy wykorzystaniu naturalnych surowców leczniczych, takich jak borowina i solanka, których dziennikarze mieli okazję doświadczyć na własnej skórze i nie tylko jeden raz. Borowina wykazuje działanie ujędrniające, nawilżające, regenerujące, antycellulitowe i odchudzające. Okłady z borowiny są stosowane w chorobach stawów, stanach pourazowych kości, a w jednym z połczyńskich obiektów uzdrowiskowych borowiną leczą nawet bezpłodność. Nic więc dziwnego, że wszyscy byli bardzo zadowoleni otrzymawszy w prezencie okład z borowiny do stosowania w domu.

Jarmark regionalnych wyrobów
Już w pierwszym dniu pobytu w Połczynie mieliśmy dużo zajęć. Odbyło się spotkanie z zarządem uzdrowiska i władzami samorządowymi miasta, otwarcie jarmarku ofert turystycznych, gospodarczych i regionalnych wyrobów, zwiedzanie miasta oraz okolicznych gospodarstw agroturystycznych, warsztaty dziennikarskie i zdrojowa biesiada nieopodal sanatorium na zakończenie dnia pełnego wrażeń. Wieczór był nie mniej nasycony. Dziennikarze śpiewali piosenki przy ognisku zajadając się smakołykami i popijając to wszystko piwem. Kulminacyjnym punktem programu było wniesienie pieczonego prosiaka przygotowanego specjalnie dla dziennikarzy, a na zakończenie wieczoru były tańce na świeżym powietrzu przy świetle księżyca i lamp.
Wywiad dla Radia Szczecin
W drugim dniu pobytu na Pomorzu Zachodnim pojechaliśmy do Szczecina, gdzie w Sali Rycerskiej Zachodniopomorskiego Urzędu Wojewódzkiego miała się odbyć uroczysta inauguracja XIX Forum z udziałem władz samorządowych. Szczecin robi wrażenie już przy wjeździe: imponujące pętle dróg, wielkie konstrukcje portowe, które pokazują się na horyzoncie oraz piękny widok na Odrę. Centrum miasta natomiast było całe w budowie, co wskazywałoby na to, że coś się w mieście dzieje i kiedy te budowy zostaną zakończone to będą służyć mieszkańcom i zwiedzającym. Charyzmatyczna pani przewodnik z niekończącym się entuzjazmem pokazywała ładne balkony i ronda oraz zielone parki Szczecina podczas wycieczki autokarowej. Dzięki jej zaangażowaniu Szczecin został szczególnie zapamiętany przez dziennikarzy polonijnych.
 

Szczecin - widok na rzekę Odrę
Po zwiedzaniu Szczecina i smacznym obiedzie w restauracji Veranda nad jeziorem Miedwie pojechaliśmy na otwarcie Targów Rolnych AGROPOMERANIA 2011 w Barzkowicach. W XXIV Barzkowickich Targach Rolnych wzięło udział około 900 firm, które zaprezentowały swoją produkcję na 36 ha powierzchni. Według danych organizatorów, Barzkowice odwiedziło około 130 tys. osób. Rolnicy przyjeżdżający do Barzkowic po konkretne porady i informacje, ale także i dziennikarze polonijni, mogli obejrzeć najnowszy sprzęt rolniczy nie tylko na placu, ale i podczas pokazów polowych, kupić nawozy, środki ochrony roślin, środki do produkcji zwierzęcej czy pasze. Jak zwykle późnym wieczorem wróciliśmy pełni wrażeń i upominków do Połczyna. Kto nie zdążył tego zrobić pierwszego dnia, miał okazję skorzystać z szerokiej oferty usług uzdrowiska albo wykorzystać otrzymany w prezencie okład z borowiny i zrelaksować się po ciężkim dniu.
 

Targi Rolne AGROPOMERANIA 2011 w Barzkowicach
W sobotę rano wyruszyliśmy w dalszą podróż do Karlina. Przy okazji tej miejscowości warto uwydatnić podejście miejscowych przedstawicieli władz i organizacji do promocji swojego regionu. Wbrew obowiązującemu trendowi zachwalania i podnoszenia pod niebiosa własnych gmin, przedstawiciele Karlina bardzo krótko i rzeczowo przedstawili atuty, ale także i słabe strony swojego regionu. Pomijając skromność gospodarzy, w Karlinie było co zwiedzać: Muzeum Ziemi Karlińskiej, zakłady Homanit i Drinktech, Stajnię Petrico – Kompleks Wypoczynkowy. Ale najbardziej ze wszystkich punktów programu przypadła mi do gustu realizacja projektu SOS Wioska Dziecięca w Karlinie, która składa się z 14 domów mieszkalnych, gdzie docelowo znajdzie swoje miejsce, troskliwą opiekę i ciepło rodzinne około stu opuszczonych lub osieroconych dzieci. Wioska Dziecięca to nie tylko osiedle kilkunastu domków, ale przede wszystkim wspólnota społeczna, miejsce, za którym się tęskni, do którego się wraca. Tam dzieci znajdują na nowo dom, mamę, rodzinę i życzliwych ludzi. Dom, który zapewnia swoim małym mieszkańcom całkowite poczucie bezpieczeństwa, realizację potrzeb miłości, uznania i szacunku. Jest to najlepszy sposób, aby zapewnić dzieciom warunki zdrowego rozwoju. Koncepcja pedagogiczna Wiosek Dziecięcych SOS zakłada konieczność zapewnienia osieroconemu dziecku troskliwej opieki ze strony matki zastępczej i nie rozdzielania rodzeństwa, a także zamieszkania przez dziecko wraz z mamą i rodzeństwem w jednym z domków na terenie Wioski SOS. Koncepcja wioski opiera się na 4 fundamentach: matka, rodzeńswto, dom i wioska. Każde osierocone dziecko ma nową matkę. Są to kobiety, które decydują się poświęcić całe swoje życie powierzonym dzieciom. Rodzina składa się zazwyczaj z 7-8 dzieci w różnym wieku. Rodzeństwa naturalne nigdy nie są rozdzielane. Dzieci wychowują się w warunkach maksymalnie zbliżonych do rodzinnych – w domu, w którym każde dziecko ma swoje miejsce. Każde dziecko ma dostęp do zorganizowanej społeczności, czyli wspólnej wioski, która oprócz domków mieszkalnych obejmuje dom dyrektora i pomieszczenia dla pedagogów. Dzieci z Wioski Dziecięcej uczęszczają do szkół publicznych i zawierają przyjaźnie poza terenem wioski, w pełni uczestnicząc w życiu społecznym.
 

Połczyn Zdrój. Zabytkowy budynek w Parku Zdrojowym
W Dygowie czekali na nas gospodarze pod pomnikiem łososia, który stanowi nie tylko jedną z atrakcji miasteczka, ale również jest symbolem urodzajności i płodności, wabiąc tym samym świeżo poślubione pary z pobliskiego kościoła do sesji zdjęciowej pod pomnikiem w nadziei na liczne potomstwo.

Zwiedziliśmy również Muzeum PRLu, w którym zgromadzone są najróżniejsze przedmioty, znane z domu nawet młodym uczestnikom Forum. Zabierając ze sobą rozbudzone wspomnienia pojechaliśmy do Ustronia Morskiego, gdzie po prezentacji ofert turystycznych i inwestycyjnych mieliśmy trochę wolnego czasu na nostalgiczny spacer po plaży, a co niektórzy znaleźli nawet czas wykąpać się w Morzu Bałtyckim. Oprócz morza i plaży Ustronie Morskie zaskoczyło dziennikarzy nowoczesnym Centrum Sportowo-Rekreacyjnym HELIOS, obejmującym kryty basen pływacki i szkoleniowo-rekreacyjny oraz zewnętrzny basen sportowy z częścią rekreacyjną, a także zjeżdżalnie, plażę trawiastą, plac zabaw dla dzieci oraz korty tenisowe.

 

Koło Młodych na plaży w Ustroniu Morskim

Następnym punktem programu była wizyta w Skansenie Chleba – w pięknej stylizowanej na XIX wiek krytej trzciną chacie wykonanej techniką pruskiego muru – gdzie skosztowaliśmy staropolskiego żurku w świeżo pieczonym chlebie oraz wysłuchaliśmy prelekcji o historii młynarstwa i piekarnictwa. Najedzeni i oświeceni wróciliśmy do Połczyna, żeby oddać swoje zmęczone ciała w sprawne ręce masażysty i doświadczyć zbawiennej mocy borowinowego masażu.
 
Jezioro Drawsko w Czaplinku
Czaplinek – pełne uroków miasteczko na Pojezierzu Drawskim, usytuowane na przesmyku między jeziorami Drawsko i Czaplino. Oprócz nich, miasto otaczają jeszcze inne trzy jeziora i zielone lasy tworząc niepowtarzalny klimat. Do tej właśnie krainy jezior pojechaliśmy w niedzielę 11 września w przedostatni dzień Forum. Po Mszy Świętej, która odbyła się w Kościele Podwyższenia Krzyża Świętego, dziennikarze polonijni zwiedzali miasto w czterech grupach tematycznych: historia, przyroda, woda i baza turystyczna. Ja miałam szczęście trafić do grupy podążającej szlakiem wodnym, która udała się w rejs po jeziorze Drawsko. To był przepiękny słoneczny dzień, więc rejs żaglówką po jeziorze był jak najbardziej na swoim miejscu. Z radością łapaliśmy wiatr we włosy, eksponowaliśmy twarz na słońce i słuchaliśmy opowiadań kapitana o miasteczku i jego bazie turystycznej. Ale trzeba było pędzić dalej, więc pożegnaliśmy Czaplinek i udaliśmy się do Wałcza, gdzie zwiedziliśmy Ośrodek Szkolenia Nadleśnictwa, przeszliśmy przez most wiszący łączący dwa brzegi jeziora Raduń do Ośrodka Przygotowań Olimpijskich będącym miejscem przygotowań polskich olimpijczyków w sportach wodnych. A potem pojechaliśmy przez „górkę magnetyczną” do Drawna. Magiczna górka to fragment drogi między Strącznem i Rutwicą, gdzie przedmioty zachowują się wbrew prawom fizyki, a pojazdy poruszają się same pod górkę. Doświadczyliśmy tego na własnym autobusie. Kierowca wstał zza kierownicy, a autobus sam powoli jechał pod górkę.

Most wiszący łączący dwa brzegi jeziora Raduń w Wałczu
W Drawieńskim Ośrodku Kultury obejrzeliśmy prezentację o Drawieńskim Parku Narodowym oraz dowiedzieliśmy się o wykorzystaniu zasobów przyrodniczo-geograficznych do rozwoju działalności społeczno-gospodarczej. Drawno może się pochwalić licznymi szlakami turystycznymi obejmującymi szlaki piesze, rowerowe, kajakowe oraz konne. Jest to piękne miejsce do czynnego wypoczynku w lesie i nad wodą. Drawno to także ojczyzna krasnali ogrodowych – było ono pierwszym miastem w dawnych Prusach, gdzie rozpoczęto przemysłową produkcję krasnali. Od 1986 roku firma „Etruria” produkująca ozdoby do ogrodów i domów zaczęła produkować krasnale ogrodowe i wysunęła się na czołówkę. Odnalezione stare oferty handlowe i rachunki świadczą o tym, że jedne z pierwszych krasnali ogrodowych pochodzą właśnie z Drawna. Ożywieni historiami o krasnoludkach pojechaliśmy do kwatery myśliwskiej w Borowcu, gdzie przywitano nas hejnałem myśliwskim i posadzono do suto nakrytych stołów z regionalnymi potrawami. Posadziliśmy w Borowcu „dąb dziennikarzy”, który przez długie lata będzie przypominać o naszym pobycie w 2011 roku, tak jak „ławeczka dziennikarska” przy fontannie na rynku w Wągrowcu, zainaugurowana podczas Forum w 2010 roku.

Muzeum Etnograficzne w Tarnowie.
Dziennikarze zapoznają się z kulturą romską
Ławka i dąb to przykłady symbolicznych śladów, które pozostawiają po sobie uczestnicy Światowego Forum Mediów Polonijnych podczas swojej wędrówki po Polsce. Będą one przypominać mieszkańcom poszczególnych miejscowości o pobycie dziennikarzy z całego świata, ale także będą stanowić pamiątki z różnych regionów Polski wywiezione przez tychże dziennikarzy do swoich krajów zamieszkania. Będą oni opisywać to w artykułach i reportażach, opowiadać znajomym, szerzyć informację o nich na cały świat. Media tworzą współczesną historię świata i dzięki tym spotkaniom i podróżom dziennikarskim takie miejscowości jak Drawno, Karlino czy Wałcz też mają szanse stać się jej częścią.
 
Powoli XIX Forum Mediów Polonijnych Szczecin-Zachodniopomorskie zbliżało się ku końcowi. Na pożegnanie zaśpiewał dla nas połczyński chór prezentując cały wachlarz piosenek i zaskakując tym organizatorów, którzy byli przygotowani na wysłuchanie jednego lub dwóch utworów. Wszystkie nagrody zostały rozdane, program zrealizowany. Spakowaliśmy do walizek materiały informacyjno-promocyjne, upominki, a kto nie zdążył wykorzystać je w Połczynie, także pamiątkowe okłady z borowiny. Obłoży się nimi po powrocie i będzie wspominać wypełnione jak zwykle zwiedzaniem, nowymi kontaktami i emocjami Forum Mediów Polonijnych 2011.


Wyróżnienie w kategorii gazety polonijnej dla Pisma Polaków w Mołdawii "Jutrzenka" w II Ogólnopolskim Konkursie Prasy Lokalnej i Polonijnej organizowanym przez Polskie Towarzystwo Prasy Lokalnej