Sunday, January 23, 2011

Słuchaj, dzieweczko! Ona nie słucha...

Czy zdarzyło ci się kiedyś, drogi Czytelniku, prowadzić rozmowę i w pewnym momencie zdać sobie sprawę z tego, że druga osoba cię nie słucha. Nagle przenosi swoją uwagę na kogoś innego i zaczyna z tym innym rozwijać nowy wątek, bądź zaczyna opowiadać swoje własne historie nie reagując na twoje albo, co gorsza, w ogóle sobie idzie i pozostawia cię, żebyś w obecności ścian dokończył swoją opowieść. Pisząc powyższy akapit uświadomiłam sobie, że niesłusznie użyłam wyżej słowa „rozmowa”. To, co opisałam przypomina monolog. Chociaż raczej nie, bo monolog wymaga audytorium. Pozostaje, więc, tylko bezsensowne gadanie do siebie… To tylko taka mała dygresja.

Ostatnio coraz częściej jestem świadkiem takich sytuacji i zastanawiam się, skąd się to bierze? Te obszerne kontakty społeczne są coraz bardziej powierzchowne, a takie „rozmowy” – na porządku dziennym. Co z tego, że mamy pięćset znajomych na facebooku’u, jeśli z większością z nich nawet nigdy nie rozmawialiśmy. Wylewamy na swoich znajomych swoje sukcesy i smutki, a to, że nas nie słuchają jest bez znaczenia. Wymagamy od nich informacji, a potem nawet nie słuchamy, co mają do opowiedzenia. Mamy coraz więcej kolegów, kumpli, znajomych, ale coraz mniej przyjaciół.

To nic dziwnego, że psychologowie na całym świecie zarabiają krocie, skoro nie mamy do kogo pójść, żeby podzielić się swoimi problemami i żeby nas, najzwyczajniej w świecie, wysłuchał. Problem tylko w tym, że psycholog wysłucha (albo przynajmniej sprawi takie wrażenie), zabierze swoje (a raczej twoje) pieniądze i się pożegna. Nie przyjmie tego do serca, nie będzie się szczerze zastanawiał, jak ci może pomóc (bez przepisywania tabletek). Dlatego warto pielęgnować i dbać o to, żeby nasze znajomości przeradzały się w przyjaźnie. Wtedy, jeśli będziesz miał zły dzień, nie pójdziesz do psychologa po tabletkę, ale wpadniesz do przyjaciela na herbatę i poprawę nastroju. To nic nie kosztuje, a przynosi ulgę i zadowolenie dla obu stron.

Dlaczego, więc, mamy tak mało przyjaciół? Zastanawiam się, czego brakuje? Może czasu? Może szacunku dla drugiej osoby i otoczenia? Może inne sprawy wydają się ważniejsze? Może wydaje nam się, że naszą potrzebę przebywania z ludźmi wypełni milion wirtualnych znajomych w Internecie? Może za bardzo koncentrujemy się na sobie, a mniej udzielamy uwagi innym? Może boimy się otworzyć i uwierzyć w ludzi?

Tak jest, mamy coraz mniej czasu na sprawy najważniejsze. Jesteśmy zajęci zarabianiem pieniędzy, których nigdy nie wystarcza i nawet nie mamy potem czasu, żeby je wydać. Po co nam szacunek do innej osoby, to my przecież jesteśmy pępkiem świata i to wszyscy inni muszą nas szanować! Jasne, że ważniejsze jest klikanie na stronach internetowych lub czytanie plotek tamże. Oczywiście, że kolejny dodany do znajomych wirtualny Ahmed pospieszy nam z pomocą, kiedy tego będziemy potrzebować!

Trzeba słuchać i być słuchanym, obserwować otoczenie, wychwytywać znaki, które nam podaje. W ten sposób można się dowiedzieć o wiele więcej, niż pytając wprost. Pokażmy światu, że nam zależy, że nie jesteśmy ignorantami! Może wtedy łatwiej będzie nam z kimś się zaprzyjaźnić i będzie szansa na to, że nas też ktoś wysłucha.

Saturday, January 22, 2011

Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy

Każdego roku w drugą niedzielę stycznia na ulicach można zobaczyć ludzi z czerwonymi serduszkami przyklejonymi do kurtek, czapek, plecaków. Co chwila można spotkać młodzież rozdającą te serduszka i zbierającą pieniążki do specjalnych puszek. Dla tych, którzy nie wiedzą, o co chodzi: to jest Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy!

Serduszka przyklejano dosłownie gdzie się da :)

Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy to fundacja charytatywna, której podstawowym celem jest działalność w zakresie ochrony zdrowia polegająca na ratowaniu życia chorych osób, w szczególności dzieci, i działanie na rzecz poprawy stanu ich zdrowia, jak również na działaniu na rzecz promocji zdrowia i profilaktyki zdrowotnej.

Najbardziej znaną formą działalności fundacji jest coroczna, ogólnopolska impreza rozrywkowo-medialna o charakterze charytatywnym, nazwana Finałem Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Podstawowym elementem Finału jest granie „wielkiej orkiestry”, czyli odbywające się w całej Polsce (a także poza jej granicami) koncerty muzyczne, z których dochód przeznaczany jest na cele Fundacji. W czasie Finału organizowanych jest również wiele innych form zbiórki funduszy, z których najważniejsza jest zbiórka pieniędzy na ulicach miast prowadzona przez licznych wolontariuszy. Zebrane pieniądze są przeznaczane na z góry ustalone cele związane z ochroną zdrowia, szczególnie zdrowia dzieci. W tym roku fundusze zostaną przeznaczone na zakup sprzętu dla dzieci z chorobami urologicznymi i nefrologicznymi.

Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy jest drugą, co do wielkości pozyskiwanej rocznej kwoty, fundacją charytatywną w Polsce (więcej pieniędzy zbiera tylko Caritas).

Fundacja ta została założona w Warszawie 2 marca 1993 przez Jerzego Owsiaka, polskiego dziennikarza radiowego i telewizyjnego. Pomysł założenia fundacji zrodził się po udanej akcji zbierania pieniędzy dnia 3 stycznia 1993, zapoczątkowanej przez Owsiaka w muzycznym programie emitowanym przez drugi kanał Polskiej Telewizji TVP2 pt. „Róbta co chceta”.

Pieniądze zbierano dla Oddziału Kardiochirurgii Dziecięcej w Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Uwieńczeniem tego przedsięwzięcia był finał całej akcji, zorganizowany w studiu TVP2 w Warszawie i wyemitowany 3 stycznia 1993. Podczas pierwszego finału zebrano ponad 1,5 mln dolarów, co przeszło najśmielsze oczekiwania organizatorów. Dzięki zebranym pieniądzom Jerzy Owsiak, z później założoną Fundacją, mógł zakupić potrzebny sprzęt nie tylko dla Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie, ale także dla 10 oddziałów Kardiochirurgii Dziecięcej w Polsce.

Finał WOŚP stał się cykliczną imprezą wpisaną na stałe w polski kalendarz. Co roku w wielu miastach Polski organizowane są koncerty, festyny, festiwale, happeningi, na które zapraszane są gwiazdy polskiej muzyki rozrywkowej, które często grają za darmo. Co roku do Fundacji zgłaszają się wolontariusze chętni do zbierania pieniędzy na ulicach miast. W każdym województwie działają lokalne „Sztaby WOŚP” odpowiedzialne za wstępne zliczanie pieniędzy zebranych przez podległych im wolontariuszy, a następnie przelanie ich na konto WOŚP. W zakresie obowiązków sztabów jest też organizowanie lokalnych finałów WOŚP w większych miastach Polski.


Podczas każdego finału licytowane są „Złote Serduszka”, „Złote Karty Telefoniczne” oraz upominki podarowane przez ludzi z Polski i świata na rzecz Fundacji. Tradycja licytowania serduszek powstała podczas pierwszej edycji Finału WOŚP w 1993, kiedy to Fundacja otrzymała w darze złote wyroby. Warszawski jubiler podsunął pomysł, aby ze złota podarowanego Fundacji wykonać „Złote Serduszka”. Autorem wzoru serduszka jest Mennica Państwowa. Każde z serduszek ma na sobie napisany kolejny numer oraz datę Finału, podczas którego było licytowane.


Jutrzenka 1/2011
Opracowano na podstawie http://pl.wikipedia.org/ i http://www.wosp.org.pl/

Thursday, January 20, 2011

Jak świętuje się Boże Narodzenie w Mołdawii

Mołdawia jest krajem prawosławnym, według danych z 2006 roku, ponad 98% ludności deklarowało to wyznanie. Boże Narodzenie, więc, świętuje się w Mołdawii, według starego kalendarza juliańskiego, 7 stycznia. Choć w sąsiedniej Rumunii panuje również wyznanie prawosławne, za Dzień Narodzenia Bożego uważa się tam 25 grudnia. Oprócz tego, tradycje i obyczaje bożonarodzeniowe w Mołdawii i Rumunii są podobne.

Crăciunel
W Wigilię Bożego Narodzenia kobiety zajmują się pieczeniem kołaczy, małych i dużych oraz tak zwanych „crăciunei”, które uważa się za symbol odrodzenia i odnowienia. Według starodawnego obyczaju, umieszcza się je na ścianie pod ikonami, gdzie pozostają aż do wiosny. Kołacze, obwarzanki i cukierki są rozdawane później kolędnikom, którzy w Wigilię wieczorem chodzą z kolędami od domu do domu.

W Wigilię wieczorem Pani domu ozdabia stół. Jest na nim ikona, a wokół niej potrawy wigilijne: butelka czerwonego wina, bób, gotowane suszone śliwki, gołąbki, a w każdym rogu stołu stawia po jednym kołaczu. Zdobienie stołu wigilijnego może się różnić w różnych regionach kraju, ale wszystkie potrawy powinny być postne i nikt z domowników nie może ich skosztować dopóki ksiądz nie pobłogosławi jedzenia. Tradycja przewiduje surowy post w przeddzień Bożego Narodzenia i siada się do stołu tylko po pojawieniu się na niebie pierwszej gwiazdki, która przypomina o Gwieździe Betlejemskiej.

Choinka jest niezastąpionym elementem Świąt Bożego Narodzenia. Dawno temu była zdobiona jabłkami i piernikami, później świeczkami i błyszczącymi girlandami, a obecnie, w dobie rozwoju technologicznego, choinka zdobiona jest lampkami i bombkami o przeróżnych kształtach. W niektórych rodzinach pod choinką umieszcza się małą szopkę z Dzieciątkiem Jezus, Marią i Józefem. Jest to również miejsce gdzie Moş Crăciun – miejscowy odpowiednik Świętego Mikołaja, pozostawia w noc Bożego Narodzenia prezenty dla najmłodszych.

Kolędy to kolejny z głównych elementów bożonarodzeniowych. W noc Bożego Narodzenia dzieci i młodzież zbierają się w grupy i wędrując od domu do domu roznoszą radosną wieść o Narodzeniu Jezusa. Grupy te mają zazwyczaj określoną hierarchię, przewodniczącego i miejsce spotkania. W gościnnych domach dostają obwarzanki, orzechy, jabłka i upieczone wcześniej kołacze.

Gwiazda jest innym ważnym atrybutem świątecznym. Na długiej pałce przybija się wielką drewnianą gwiazdę pokrytą błyszczącym papierem i ozdobioną gałązkami choinki. Ona jest symbolem Gwiazdy Betlejemskiej, która wskazywała Trzem Królom drogę do miejsca narodzenia Jezusa. Z gwiazdą chodzą przeważnie dzieci od 7 do 14 lat śpiewając „Steaua sus răsare” („O gwiazdo betlejemska”), „Trei Crai de la Răsărit” („Trzej Królowie”) czy „În oraşul Vifleem” („Dzisiaj w Betlejem”).

Jedną z dawnych tradycji świątecznych związanych z urodzajnością ziemi jest Taniec Kozy. Główną rolę w tym odgrywa, oczywiście, Koza, ale oprócz niej uczestniczą w tym Pasterz, Cygan, Diablik i wiele innych postaci, w zależności od pomysłowości organizatorów. Taniec Kozy polega na przedstawieniu zabicia, opłakiwania, pogrzebu i ożywienia Kozy. Z czasem ten taniec stał się rytuałem, który ma przyczynić się do tego, że następny rok będzie jeszcze bardziej urodzajny i przyniesie jeszcze większe plony niż mijający.

W związku z tym, że Mołdawia była i nadal jest krajem rolniczym, wiele tradycji i obyczajów związane są z urodzajnością ziemi i plonami. Taniec Kozy to tylko jeden z kilku takich rytuałów.

Według starych obyczajów, w Wigilię ludzie starali się pozbierać od sąsiadów rzeczy, które pożyczali, ponieważ wierzyli, że ich miejsce jest w gospodarstwie. Kobiety wrzucały do wody, w której robiły pranie, metalowe monety, żeby w następnym roku były piękniejsze i bogatsze. Mężczyźni dotykali wszystkich narzędzi pracy w gospodarstwie, żeby w nowym roku mieć z nich jeszcze większy użytek. W przeddzień Bożego Narodzenia wkładano podkowę do wiadra z wodą, pierwszy pił z tego gospodarz, a następnie poił bydło, żeby było zdrowe i mocne jak żelazo.

To tylko kilka z wielu starodawnych obyczajów mołdawskich i rumuńskich. Przestrzega się ich, niestety, w coraz mniejszym stopniu. Najbardziej, oczywiście, są praktykowane na wsi.

Żeby było ciekawiej, dodam, że w rodzinach mieszanych wyznaniowo, tak jak na przykład w mojej, Boże Narodzenie świętować zaczynamy według kalendarza gregoriańskiego 24 grudnia, a kończymy 7 stycznia, według starego kalendarza juliańskiego, gdyż świętowania narodzin Pana nigdy za wiele. :)

Miesięcznik polonijny "Kontakty", Berlin, Niemcy nr 12/2008

Saturday, January 1, 2011

Piosenki w (nie)znanych językach

Praga to dzielnica Warszawy, gdzie zachował się jeszcze częściowo tzw. folklor warszawski. Ostatnio staje się ona miejscem coraz bardziej popularnym, a w 2003 roku ulica Ząbkowska na Pradze została uznana za miejsce magiczne. W każdej ze starych bram i na każdym podwórku można znaleźć coś ciekawego: a to klimatyczną kawiarenkę czy klub muzyczny, a to teatr czy studio fotograficzne. W jednym z takich miejsc – w klubie Saturator – 30 grudnia 2010 roku odbył się gitarowy koncert Veroniki Kiptikovej, która zaśpiewała własne piosenki w języku rosyjskim i francuskim oraz piosenki mniej lub bardziej znanych artystów serbskich, tureckich, greckich, bułgarskich i macedońskich.

Veronika pochodzi z Białorusi, do Warszawy przyjechała na studia i mieszka tutaj od sześciu lat. W Białorusi uczęszczała na zajęcia z wokalu oraz solfeggio w szkole średniej i kontynuuje doskonalić swój głos w jednym z warszawskich domów kultury. Pisze piosenki głównie po rosyjsku, ale zdarzają się też utwory w języku francuskim. Wszystkie utwory akompaniuje sama na gitarze.

Artystka interesuje się kulturą krajów bałkańskich, chętnie uczy się nowych słówek w mniej znanych językach takich jak serbski, macedoński, turecki czy rumuński i często podróżuje po Bałkanach.

Na koncercie wszyscy obecni mieli okazję wysłuchać oprócz utworów własnych autorki także piosenki bałkańskie i tureckie, m.in. „Nai” (czyt. „ne”), co po grecku wbrew pozorom oznacza „Tak”, „Vrati mi go srceto”, co w tłumaczeniu z macedońskiego oznacza „Oddaj mi moje serce”, „Hayat beklemez”, co po turecku oznacza „Życie nie czeka” i wiele innych. Swoje piosenki Veronika najczęściej poświęca tematyce relacji damsko-męskich, a inspirację czerpie wszędzie gdzie się da, nawet w pracy. Tak powstała francuska piosenka „Specialiste du Genesys”, którą poświęciła jednemu z francuskich inżynierów IT o przemiłym głosie.

Oprócz piosenek objętych programem Veronika zaśpiewała, na życzenie audytorium, polską piosenkę zespołu Kult „Baranek”, ludową białoruską piosenkę „Kupalinka” i inne utwory.

Po tym wielojęzykowym koncercie widzowie rozeszli się każdy w swoją stronę, kto na kolejną imprezę, kto do domu albo na spotkanie ze znajomymi i jestem pewna, że każdy z nich wyniósł z tej imprezy coś nowego, stał się bogatszy o kawałek mniej znanej kultury.



Jutrzenka 1/2011

Friday, December 17, 2010

Wigilia w Ambasadzie Republiki Mołdowa

  Święta to czas pojednania z bliskimi i rodziną. Niestety wielu obywateli mołdawskich z różnych powodów spędza ten czas poza granicami swojego kraju daleko od swoich domów. W tym roku (i oby tak było i dalej) obywatele Mołdawii mieszkający w Polsce mieli okazję spotkać się w Ambasadzie Republiki Mołdowa na przyjęciu z okazji zimowych świąt.

  17 grudnia w Ambasadzie RM odbyło się spotkanie wigilijne, na którym byli obecni starsi i młodsi reprezentanci mołdawskiego narodu, wśród nich biznesmeni i ich żony, studenci oraz ludzie, którzy przeprowadzili się do Polski i tam już zostali. No i oczywiście reprezentanci Mołdawskiej dyplomacji, m.in. Iurie Bodrug – ambasador, Oxana Borta – radca, Vasile Chitii – radca, Ion Panfil – sekretarz do spraw konsularnych.

  Na spotkanie przybyli głównie rodacy mieszkający w Warszawie, ale niektórzy przyjechali nawet z Mazur, żeby spotkać się z diasporą. Ambasador Iurie Bodrug przywitał wszystkich obecnych, wyraził swoją radość, że udało się zebrać „naszych” i zachęcił wszystkich serdecznie, żeby wpadać do ambasady przy każdej wygodnej okazji. Przez cały wieczór zajmował gości ciekawymi historyjkami i opowieściami. Jak sam mówił, z wykształcenia jest pedagogiem, ale jako nauczyciel w szkole pracował tylko przez dwa lata i nie zdążył się wygadać. Teraz więc bardzo się cieszy kiedy znajduje chętne do słuchania audytorium. Czasami prowadzi wykłady na Uniwersytecie Warszawskim i opowiada studentom o Mołdawii.

  Podczas rozmowy płynnie przechodził z rumuńskiego na rosyjski i na odwrót, tak żeby każdy mógł coś zrozumieć. Oczywiście nie odbyło się bez suto nakrytego stołu, różnego rodzaju trunków i ludowej muzyki mołdawskiej.

  Jako że w święta marzenia się spełniają, to niech takie spotkania staną się tradycją, a diaspora mołdawska w Polsce staje się coraz bardziej zintegrowana i aktywna.

Ambasador z diasporą mołdawską

Ambasador Republiki Mołdowa w Warszawie


Ştefan cel Mare şi Sfânt



Reprezentanci diaspory mołdawskiej w Polsce




Friday, December 10, 2010

Świąteczny savoir vivre

  Święta zimowe to czas oczekiwania na cud, na spełnienie marzeń i oczywiście na prezenty. Już od połowy grudnia w sklepach z prezentami (i nie tylko) panuje szał świątecznych zakupów. Najważniejsze w tym całym chaosie jest nie zapomnieć o tym, że święta to nie tylko zakupy i przygotowanie domu, to także przygotowanie naszej duszy i umysłu do przyjęcia cudu, do przejścia z dobrym nastawieniem w Nowy Rok oraz przebywanie w gronie bliskich.


  W tej edycji savoir vivre nie zamierzam uczyć Ciebie, drogi czytelniku, jak przebywać w pojednaniu z rodziną, jakie prezenty wybierać dla przyjaciół. To jest indywidualna sprawa każdego z nas i zależy od mnóstwa rzeczy. Warto tylko pamiętać o tym, że prezent nie składa się tylko z części materialnej (Np. płyta z dobrą muzyką czy ciepłe rękawiczki). Obejmuje on także część emocjonalną i powinien mieć też jakąś wartość symboliczną. Jeśli właśnie w taki sposób będziemy dobierać świąteczne prezenty, dodając dużo miłości, szczyptę zaangażowania i odrobinę uśmiechu, to obdarowywana osoba na pewno poczuje się wyjątkowo.

  Życzę wszystkim wesołych świąt i dużo prezentów!





Friday, December 3, 2010

Pełnoletniość Forum Mediów Polonijnych


W tym roku Światowe Forum Mediów Polonijnych obchodziło swoje 18-ste urodziny. W Internecie można znaleźć wiele informacji o zwiedzanych w tym roku miastach i konferencjach w poszczególnych gminach. Faktów medialnych w sieci jest bardzo dużo, ponieważ jest to ważne wydarzenie polonijne, które odgrywa znaczącą rolę promocyjną dla Polski w świecie. W tym artykule jednak chciałabym skoncentrować się głównie na osobach, które są za kulisami i czuwają nad sprawnym funkcjonowaniem całego przedsięwzięcia. Bo Forum to przede wszystkim ludzie. Nie tylko dziennikarze, którzy przyjeżdżają, nawiązują nowe znajomości, wspólnie generują nowe pomysły i realizują nowe projekty, ale również (a może przede wszystkim) gospodarze, którzy z otwartymi ramionami witają drogich gości z bliższej lub dalszej zagranicy. Tym bardziej warto o tym wspomnieć właśnie teraz, kiedy Forum osiągnęło pełnoletniość.

Kiedy wjechałam samochodem na terytorium hotelu Cristal Park w Tarnowie, ujrzałam na schodach Olę Sajdak. Rozmawiała przez telefon, zapewne załatwiała jakieś sprawy organizacyjne, jak na członka Biura Organizacyjnego przystało. Miała nową fryzurę i kolor włosów oraz na koncie swoich doświadczeń kilka nowych radości i smutków. Jednak życzliwość i gotowość pomocy pozostała niezmieniona. Rozpoznałam to w uśmiechu, który rozjaśnił jej twarz na mój widok.

Młodzi reprezentanci Biura Organizacyjnego

Szybciutko załatwiłyśmy wstępne formalności: rejestracja, zakwaterowanie, wpisowe, materiały reklamowo-informacyjne. Założyłam jeden z dobranych na każdy dzień Forum strojów i pojechałam na prezentację uczestników do Auli Małopolskiego Urzędu Wojewódzkiego. Na miejscu zobaczyłam wiele drogich i znajomych twarzy, a także wiele nowych osób. Odnalazłam wzrokiem Magdę Ogielę, która „na posterunku” czuwała nad sprawnym przebiegiem wydarzeń na sali. W przerwie pokazała mi swoje miejsce pracy, w którym codziennie odbiera telefony i odpowiada na maile, przyjmuje zgłoszenia forumowiczów, kontaktuje się z partnerami i współorganizatorami przedsięwzięcia, wydzwania do sponsorów i reprezentantów władz różnych gmin i miasteczek, które dziennikarze polonijni potem przez tydzień zwiedzają. Przez cały rok forumowy od października do września mają miejsce dziesiątki spotkań, są wykonywane setki telefonów i wysyłane tysiące maili, żeby podczas tego pamiętnego wrześniowego tygodnia dziennikarze polonijni zobaczyli kolejny kawałek Polski, spróbowali nowych smaków regionalnych oraz zabrali ze sobą z powrotem kolejną porcję wrażeń i podzielili się nią z całym światem.

Paweł Kwiek, jak sam mówi, jest od integracji. To prawda, ale oprócz
tego czuwał także nad tym, aby żaden z forumowiczów się nie zgubił podczas zwiedzania i starannie liczył dziennikarzy, po tym jak zajęli miejsca w autobusie. A także dbał o korzystną ekspozycję elementów informacyjno-promocyjnych i ich bezpieczne przetransportowanie do kolejnych sal konferencyjnych.

Takie prozaiczne czynności jak załatwianie potrzeb fizjologicznych mogą zabrać sporo cennego czasu, ale i w tej sytuacji organizatorzy nie dali za wygraną i opracowali genialną operację logistyczną, która pozwoliła to zrobić trzy razy szybciej, bo każdy autobus się zatrzymał na innej stacji benzynowej.

Biuro Organizacyjne czuwa!


Zgrana ekipa Biura Prasowego, jak co roku, przygotowała pakiet komunikatów, spotów telewizyjnych i zdjęć, który potem został udostępniony na stronie Małopolskiego Forum Współpracy z Polonią. Oprócz tego Redakcja Wici Polonijnych we współpracy ze studentkami Uniwersytetu A. Mickiewicza w Poznaniu dokumentowała najważniejsze wydarzenia na Forum.

Ta cała machina forumowa, napędzana przez dziennikarzy polonijnych, działa sprawnie już osiemnaście lat, ponieważ odpowiedni ludzie są na właściwych miejscach i każdy z nich wie co ma robić, żeby było dobrze.

Wspominając czas spędzony na Forum oraz opowiadania „weteranów”, którzy przyjeżdżają do Tarnowa od samego początku, uświadamiam sobie, że Forum Mediów Polonijnych ma już swoją całkiem pokaźną historię oraz barwne tradycje (wystąpienia kabaretu dEFEKT, przyznawanie fioletowych kleksów). Ale nie można nie zauważyć, że każdego roku na Forum przyjeżdża coraz więcej młodych dziennikarzy. Młodzież coraz aktywniej angażuje się również w organizację przedsięwzięcia. Jest to znaczny napływ świeżej krwi, powoli szykuje się naturalna zmiana pokoleń, a to oznacza, że oprócz długoletnich tradycji Forum Mediów Polonijnych ma także obiecującą przyszłość.


Koło Młodych