Saturday, October 23, 2010

Mołdawia - Kraj kontrastów

Mołdawia to kraj kontrastów. Rozciągające się do horyzontu złote pola słoneczników i malutkie, rozsypujące się domki z gliny; luksusowe samochody na ulicach miast i takie dziury w drogach, że mimo woli się zastanawiasz, jak te samochody tam jeżdżą; jeden z najniższych w Europie wskaźników PKB na mieszkańca i piękne panie w naturalnych futrach oraz drogiej biżuterii; ludzie niesamowicie gościnni i przyjaźni, ale również gotowe zabić spojrzeniem sprzedawczynie w sklepach lub panie w okienkach czy urzędach; no i oczywiście te słynne, dobre mołdawskie wina!
   Urodziłam się w rodzinie „mieszanej” – tata pochodzi z mołdawskiej wsi, mama natomiast - mieszkanka miasta, o polskim pochodzeniu. To ona zadbała o to, żebyśmy z bratem uczyli się polskiego i poznawali swoje polskie korzenie. W odróżnieniu od Białorusi czy Ukrainy, w Mołdawii Polacy są dobrze traktowani. Mniejszość polska cieszy się szacunkiem i pewnego rodzaju prestiżem wśród ludności miejscowej. Stosunki polsko-mołdawskie układają się dobrze, a Stowarzyszenie Polskie zawsze było godnie reprezentowane na lokalnych festiwalach kultury. I choć czasami w szkole koledzy mówili do mnie żartobliwie „Polaczka”, robili to z pozytywnym nastawieniem, może nawet ze szczyptą podziwu.
   Polskie pochodzenie jest swojego rodzaju szansą szczególnie dla dzieci i młodzieży. Wraz z założeniem Stowarzyszenia „Dom Polski” pojawiła się możliwość dla nich uczyć się języka na kursach, poznawać polską kulturę na spotkaniach, wieczorach poetyckich oraz integrować się z młodymi Polakami podczas wycieczek lub kolonii w Polsce. Młodzież może również pokazać światu swój talent artystyczny uczęszczając na zajęcia zespołów tanecznego i wokalnego działających przy Domu Polskim oraz publikować swoje prace literackie, poetyckie bądź malarskie na łamach polskiego miesięcznika „Jutrzenka”. Polskość otworzyła też możliwości dla dorosłych i osób starszych. Najbardziej aktywni członkowie założyli szereg polonijnych organizacji takich jak Polskie Towarzystwo Medyczne i Hospicjum Domowe czy Uniwersytet Trzeciego Wieku. Ta aktywność Polaków w Mołdawii, przeważnie charytatywna, pomaga zapominać o tym, że opłaty za rachunki niekiedy znacznie przewyższają miesięczną pensję dużej części społeczeństwa, o tym, że idąc do pracy można sobie połamać nogi w jakiejś dziurze, o „europejskich” cenach, które maja się nijak do malutkich mołdawskich wynagrodzeń i o innych trudnościach związanych z życiem w jednym z najbiedniejszych krajów Europy.
   Nigdy nie lubiłam stapiać się z tłumem, a polskie pochodzenie dawało mi poczucie wyjątkowości i inności. Z niecierpliwością czekałam na letnie wakacje, żeby pojechać na parę tygodni do Polski, ciągnęło do Ojczyzny naszych przodków. Od siedmiu lat mieszkam w Polsce i teraz ciągnie mnie z powrotem do Mołdawii. W codziennych relacjach z otoczeniem staram się podkreślać swoje mołdawskie pochodzenie, co zresztą spotyka się ze zwiększonym zainteresowaniem nowo poznanych osób. Może wynika to znowu z chęci wyróżnienia się, a może, tak jak w przypadku innych osób, które mają dwie Ojczyzny, tęsknię bardziej za tą, która jest daleko…
   Jeśli mogłabym znowu przyjść na świat i wybrać swój kraj urodzenia, to nie zmieniłabym niczego. Życie w Mołdawii nauczyło mnie wielu rzeczy i ukształtowało moją osobowość. Nauczyłam się przede wszystkim radzić sobie w trudnych sytuacjach i skupiać się na rozwiązaniu problemów. Wiem, że nie ma takiej sytuacji, której nie można rozwiązać i umiem zaakceptować rzeczywistość i podejmować decyzje w tych warunkach, jakie mi są dane, zamiast czekać na to, żeby było lepiej. Potrafię odnaleźć pozytywne strony w niedogodnościach. W czasach, kiedy wieczorami odłączali prąd były to okazje do spotkania się z klasą przy lampie na baterie, muzyce i przyniesionych ze sobą ciastkach. A kiedy wstrzymywali dostawy wody bieżącej w kranie, to się wiedziało, że trzeba wcześniej zrobić odpowiednie zapasy wody. Dlatego teraz jak już mieszkam w Polsce, to się cieszę jak dziecko z gorącej wody w kranie. Umiem docenić to, co mam i dzielić się tym z innymi.
   Czasami moje myśli, odrywając się od rzeczywistości, lecą na południowy wschód Europy, gdzie leży mały kraj o kształcie odwróconej kiści winogron. Tam zostawiłam swoje beztroskie lata dzieciństwa, młodzieńcze przeżycia, rodzinę i dawnych przyjaciół. Zabrałam natomiast ze sobą wspomnienia, otwartość na nowe doświadczenia i nadzieję na świetlaną przyszłość.

Ten artykuł powstał na prośbę Redakcji miesięcznika społeczno-kulturalnego Polaków na Słowacji Monitor Polonijny i został opublikowany w listopadowym numerze w rubryce "Rozsiani po świecie".




No comments:

Post a Comment