Sunday, February 17, 2013

XX Jubileuszowe Forum Mediów Polonijnych Małopolska – Podkarpacie 2012

Wrzesień to cudowny miesiąc. I nie chodzi tylko o to, że w tym miesiącu mam urodziny i że letnie słońce rozpieszcza nas na pożegnanie ciepłymi promieniami. Magia września wywodzi się przede wszystkim z tego, że właśnie w tym miesiącu odbywa się oczekiwane przez cały rok z niecierpliwością spotkanie dziennikarzy polonijnych z całego świata. Spotykają się w Tarnowie i stamtąd wyruszają w tygodniową wędrówkę po regionach Polski.

W tym roku to już dwudzieste Forum Mediów Polonijnych! Śmiało można powiedzieć, dojrzałe przedsięwzięcie z długoletnią tradycją i dobrze rozpoznawaną marką. Niestety już na XIX Forum w Zachodniopomorskim krążyły plotki o tym, że będzie to dwudzieste i ostatnie spotkanie. Tym bardziej więc nie mogliśmy się doczekać września, bo skoro tak, po prostu musi to być niezapomniane wydarzenie. Każde spotkanie, każda konferencja, każda wycieczka musi być szczególna, bo ostatni raz w ramach Forum Mediów Polonijnych. No i tak też było.


ZLOT ANIOŁÓW
Z okazji XX-lecia Forum Mediów Polonijnych wszystkie tradycyjne spotkania, prezentacje i konkursy nabrały jubileuszowego charakteru: uroczysta jubileuszowa inauguracja XX Forum w odnowionym teatrze im. L. Solskiego w Tarnowie, jubileuszowe wystąpienia gości i organizatorów, jubileuszowe wręczenie nagród Fidelis Poloniae 2012, XX jubileuszowy Międzynarodowy Konkurs Literacki im. H. Cyganika „Powroty do źródeł”, jubileuszowe rozstrzygnięcie konkursu na reportaż z XIX Forum, a także jubileuszowy wieczór XX Światowego Forum Mediów Polonijnych i wręczenie wyróżnień jubileuszowych w postaci fantazyjnych aniołów – patronów pięknych myśli i czynów. Przyleciało takich aniołów w ten jubileuszowy forumowy wieczór sześćdziesiąt. Zostały nimi obdarowane osoby, które aktywnie uczestniczyły i wspierały ideę Forum Mediów Polonijnych, m.in. i nasza redaktor naczelna Helena Usowa, która swego czasu regularnie stawiała się na początku września w Tarnowie, zanim ustąpiła miejsca innym chętnym współpracownikom Jutrzenki. Anioły te były pokaźnych rozmiarów i było to nie lada wyzwanie dla nagrodzonych przewieźć taki prezent do swojego kraju zamieszkania. Niemniej jednak jest to warte zachodu, ponieważ taki prezent stanowi ogromną wartość symboliczną, zawiera przecież w sobie wspomnienia ze wszystkich lat uczestnictwa w dziennikarskich wrześniowych spotkaniach.

Podczas XIX Forum w Województwie Zachodniopomorskim powstał przepiękny pomysł o zebraniu w jedną całość wspomnień, wrażeń, emocji i opinii forumowiczów i nadanie temu formy książki. Tak więc, na początku września 2012 roku, kiedy dziennikarze polonijni zjechali się do Tarnowa, wśród materiałów przygotowanych przez organizatorów na każdego uczestnika czekał mały, a zarazem wielki prezent w postaci książki pod tytułem „Ja to mam szczęście… 20 lat Światowego Forum Mediów Polonijnych 1993-2012”. Książka ta pełna jest historyjek forumowych, dowcipów, wspomnień i pozytywnych emocji. I choć każdy dziennikarz ma na temat Forum i na to, jak ono wpłynęło na jego życie, własny indywidualny punkt widzenia, to wszyscy są zgodni co do jednego, że Forum to niesamowite przeżycie. Wszyscy jak jeden mąż przez cały rok z niecierpliwością oczekiwali września. Moim zdaniem ta książka jest doskonałym podsumowaniem całej dwudziestoletniej historii tego przedsięwzięcia.



RZESZOWSKIE PIWNICE 
Podczas jubileuszowego Forum dziennikarze, a za pośrednictwem redakcji, które reprezentują, także ich odbiorcy na całym świecie, mieli okazję zwiedzić województwo Podkarpackie. Po zakończeniu formalno-uroczystej części Forum w Tarnowie, pojechaliśmy do Rzeszowa – stolicy województwa. Jedną z najważniejszych atrakcji Rzeszowa jest jego Podziemna Trasa Turystyczna. Jest to kompleks piwnic i korytarzy budowanych latami przez mieszkańców miasta (XIV-XVIIIw.), które służyły im jako sklepy, magazyny, zakłady produkcyjne oraz, w czasie wojen, jako schronienie. Sieć podziemnych korytarzy znajduje się na głębokości 0,5-10m pod płytą Rynku i kamienicami. Składa się z 15 korytarzy i 25 piwnic o długości 396 m. Poszczególnym piwnicom i korytarzom nadano nazwy, odnoszące się do ich funkcji i historii miasta. Trasa ta, sama w sobie będąc atrakcją, zawiera relikty średniowiecznych murów, ślady pożarów, pozostałości żelaznych kart i zawiasów, ukryte przejścia. Oprócz tego rozmieszczono tam ekspozycję historyczno-edukacyjną, przedstawiającą repliki zbroi rycerskich, broni białej i palnej, ceramikę użytkową i ceramiczne zabawki. Warty odwiedzenia jest Korytarz Herbowy, w którym rozmieszczono herby dawnych właścicieli miasta, herby ziem i województw, na terenie których ono powstało, a także herby Rzeszowa.


PRZEMYSŁOWY MIELEC
Kolejnym odkryciem w Województwie Podkarpackim jest miasto Mielec i działająca na jego terenie Specjalna Strefa Ekonomiczna EURO-PARK, założona w 1995 roku i zarządzana przez Agencję Rozwoju Przemysłu S.A. Na terenie strefy udostępniane są hale produkcyjno-magazynowe o powierzchni od 500-15000 m3, tereny pod inwestycje, możliwa jest realizacja obiektów developerskich „pod klucz” na ustalonych w drodze negocjacji zasadach. Atutami SSE Mielec są szybka realizacja i zwrot inwestycji oraz dogodne warunki gospodarowania. Ważnym aspektem jest przyjazne nastawienie władz lokalnych, które są świadome tego, że strefa podnosi atrakcyjność inwestycyjną miasta i daje mu perspektywę rozwoju. Życzliwy jest także stosunek lokalnej społeczności. Każda nowa inwestycja jest wyczekiwana przez mieszkańców, gdyż daje szansę na nowe miejsca pracy i dalszy rozwój regionu.

Specjalna Strefa Ekonomiczna EURO-PARK Mielec oferuje inwestorom pomoc publiczną w formie ulg podatkowych z tytułu kosztów nowej inwestycji i tworzenia nowych miejsc pracy, pod warunkiem prowadzenia działalności przez określony okres czasu. Oprócz tego na terenie strefy przedsiębiorcy mają dostęp do pełnej i tańszej infrastruktury. Jej tereny są wyposażone we wszelkie media i odpowiednie warunki do prowadzenia działalności gospodarczej.

Tereny wchodzące w skład strefy ekonomicznej mają dogodne położenie komunikacyjne umożliwiające transport towarów i pasażerów różnymi środkami lokomocji. W pobliżu przebiegają główne szlaki komunikacji drogowej. Międzynarodowa droga A4 łącząca Ukrainę i Europę Zachodnią przebiega 20 km od Mielca. Lotnisko znajdujące się na terenie strefy umożliwia czarterową obsługę transportu pasażerskiego i cargo w ruchu krajowym i międzynarodowym. Połączenia kolejowe umożliwiają transport wprost ze strefy, a w odległości 20-30 km od SSE w Mielcu znajduje się stacja przeładunkowa trakcji szerokotorowej prowadząca na Ukrainę i do Rosji. Obsługę celną umożliwia posterunek celny i Agencja Celna świadcząca m.in. usługi z zakresu składu i magazynu celnego.

Na rezerwy kadrowe i pracownicze składają się absolwenci szkół i uczelni wyższych, kadry wywodzące się ze spółek powstałych w wyniku restrukturyzacji przemysłu lokalnego oraz bezrobotni zarejestrowani w Urzędzie Pracy. Powiatowe Urzędy Pracy dysponują pakietem preferencji dla pracodawców zatrudniających bezrobotnych i absolwentów szkół.


PZL MIELEC – PRODUCENT ŁOSI I CZARNYCH JASTRZĘBI
Wiele firm otworzyło swoje zakłady na terenie Specjalnej Strefy Ekonomicznej w Mielcu, m.in. Kirchhoff – produkująca części i podzespoły dla przemysłu motoryzacyjnego, Husqvarna – produkująca kosiarki spalinowe, ONDULINE PRODUCTION – specjalizująca się w produkcji pokryć dachowych, a także Polskie Zakłady Lotnicze Mielec – zajmujące się produkcją samolotów, struktur lotniczych i helikopterów. Tę ostatnią firmę część dziennikarzy polonijnych miała okazję zwiedzić, podczas gdy reszta spacerowała po Mielcu i podziwiała jego zabytki.

PZL Mielec to największy w Polsce producent statków powietrznych, którego historia sięga okresu międzywojennego. Od 2007 r. głównym inwestorem i właścicielem 100% akcji PZL Mielec jest Sikorsky Aircraft Corporation (SAC), światowy lider w produkcji śmigłowców. Dawniej PZL w Mielcu produkowały takie samoloty jak PZL.23 Karaś, PZL.37 Łoś czy TS-11 Iskra. Obecnie zajmują się produkcją takich samolotów jak PZL M18 Dromader, PZL M26 Iskierka czy PZL M28B Bryza. Produkują kadłuby, belki ogonowe i podwieszenia oraz prowadzoną montaż końcowy amerykańskiego śmigłowca do zadań specjalnych Black Hawk. Obecnie poza produkcją śmigłowców S-70i™ BLACK HAWK zakłady PZL Mielec oferują swoim klientom szeroki zakres usług dodatkowych m.in. program szkoleniowy dla pilotów. Wcześniej tego typu szkolenia odbywały się wyłącznie na terenie Stanów Zjednoczonych.

Podzieleni na małe grupy dziennikarze zwiedzili kilka hal produkcyjnych i montażowych, przespacerowali się po terenie Zakładów robiąc po drodze wspólne oraz indywidualne zdjęcia przy modelu jednego z samolotów.

LESZNOWOLA – GMINA GDZIE RZĄDZĄ KOBIETY
Po drodze do Warszawy Forum Mediów Polonijnych zajrzało na moment do gościnnej gminy Lesznowola, gdzie najważniejsze funkcje pełnią kobiety i całkiem nieźle sobie z tym radzą. Lesznowola jest jedną z bogatszych gmin w Polsce, finansuje inwestycje z własnego budżetu. Według Pani Wójt Marii Jolanty Batyckiej-Wąsik, położenie w odległości kilku kilometrów od centrum Warszawy, w bezpośredniej bliskości lotniska Okęcie, przy ważnych szlakach komunikacyjnych i linii kolejowej Warszawa – Kraków, z niepowtarzalnymi walorami krajobrazowymi (Magdalenka, Władysławów, Wilcza Góra) to naturalne przyczyny dynamicznego rozwoju gminy. Znaczne środki z budżetu gminy przeznaczone są corocznie na infrastrukturę techniczną. Dzięki temu tereny te są w 100% zwodociągowane i w ponad 85% skanalizowane.

Władze gminy skupiły się na poprawie jakości i warunków kształcenia młodych mieszkańców. Wykorzystując własne środki, a także subwencję oświatową, poważnie zajęto się poprawą warunków nauki i opieki, wykorzystując reformę oświaty jako szansę autentycznego tworzenia dzieciom przyszłości. Sieć szkół w Gminie Lesznowola jest dobrze rozwinięta. Jest do nich blisko i są dobrze wyposażone. Dziennikarze odwiedzili podczas Forum Zespół Szkół im. Jana Pawła II w Łazach. Dyrektor szkoły, też kobieta, oprowadziła nas po placówce, opowiadając o zajęciach, wyjazdach, znanych gościach, którzy odwiedzają uczniów oraz o tym jak zmuszona jest adaptować pod pomieszczenia dydaktyczne kolejne zakątki i korytarze, żeby pomieścić wszystkie chętne do nauki w tej szkole dzieci. Nic dziwnego, że jest tyle chętnych rodziców do oddania swoich pociech właśnie do tej szkoły. Placówka jest świetnie wyposażona, ma specjalistyczne pracownie językowe, komputerowe, duże i funkcjonalne boisko. W trakcie roku szkolnego organizowane są wyjazdy dla dzieci, nawet za granicę, przygotowuje się spotkania z celebrytami, którzy opowiadają uczniom o sobie i swoich osiągnięciach. Z tej szkoły po prostu nie chce się wychodzić i właśnie o to chodzi.

POŻEGNANIE I NIEPEWNOŚĆ…
W ostatnim dniu Forum Mediów Polonijnych dziennikarze wybrali się na umówione pół roku wcześniej spotkanie z Prezydentem RP Bronisławem Komorowskim. Przed spotkaniem uczestniczyliśmy w otwarciu wystawy poświęconej ofiarom katyńskim. Po krótkim przemówieniu Prezydenta i innych ważnych osobistości przeszliśmy do Pałacu Prezydenckiego, gdzie minister Maciej Klimczak, w imieniu Prezydenta RP, wręczył odznaczenia osobom zasłużonym dla rozwoju mediów polonijnych. Sam Prezydent, niestety, nie uczestniczył w spotkaniu z dziennikarzami, najwyraźniej był zajęty ważniejszymi sprawami...
 
Złotym Krzyżem Zasługi odznaczone zostały Jolanta Kwiek i Małgorzata Sajdak - wiceprezeski zarządu Stowarzyszenia Małopolskiego Forum Współpracy z Polonią. Srebrnym Krzyżem Zasługi odznaczeni zostali: Józef Komarewicz - rzecznik prasowy Forum i Leszek Zbróg - od 2008 r. współorganizator Forum. Brązowy Krzyż Zasługi otrzymali: Iwona Surman z biura organizacyjnego Forum i Tadeusz Urbański - dziennikarz polonijny ze Sztokholmu, działający w Towarzystwie Literackim Ligatur, które upowszechnia polską literaturę w Szwecji i szwedzką w Polsce.

Zdjęcie: Mariusz Michalski
Po uroczystościach w Pałacu Prezydenckim nadszedł czas na pożegnanie, które w tym roku było tym bardziej trudne, z powodu niepewności co do dalszych spotkań dziennikarskich. Oficjalnie obwieszczono, że XX Forum Mediów Polonijnych było ostatnim w takiej formule. Następne spotkania, jeśli do nich dojdzie, będą wygładały zupełnie inaczej. Niemniej jednak, ta niepewność ma też swoje pozytywne strony. Stała się bowiem motywacją dla poszukiwania nowych koncepcji, wymyślania kolejnych projektów na rzecz mediów polonijnych. Podczas Forum można było natknąć się na grupki dziennikarzy w zaciszu pokoi hotelowych bądź przy stole w restauracji, albo po konferencji Biura Prasowego, omawiających ewentualne działania, pomysły na kontynuowanie spotkań. Oczywiście wśród uczestników Forum znajdą się i tacy, którym brakowało drożdżówek albo tematy konferencji były za nudne, ale zdecydowana większość doskonale zdaje sobie sprawę z wartości Forum, z okazji, jakie oferują te spotkania sprowadzając do jednego miejsca w tym samym czasie przedstawicieli mediów polonijnych z całego świata, przedstawicieli władz samorządowych oraz firm prywatnych, osób energicznych, pomysłowych, chętnych do działania – zgromadzenie o ogromnym potencjale, który grzech nie wykorzystać.

Na zakończenie, parafrazując Wisławę Szymborską i odnosząc jej mądrość do własnej sytuacji, chciałoby się powiedzieć, że każde zakończenie to tylko ciąg dalszy, a księga zdarzeń zawsze otwarta w połowie. 



Thursday, November 1, 2012

Sztuka ubierania się


Źródło obrazka:
http://www.niedziela.pl/artykul_w_niedzieli.php?doc=nd200917&nr=50

Powiedzenie: „Nie szata zdobi człowieka” zawiera jakąś wielką mądrość, ale czy przypadkiem ostatnio ludzie się nim zbytnio nie przejęli? Starsze panie chodzą w dresach do kościoła. Młodzi ludzie przychodzą na egzaminy na studia w krótkich spodenkach. Nastolatki idą na pierwszą randkę w workowatych spodniach i wyciągniętych swetrach itp. Kwestia nieodpowiedniego doboru ubioru do okazji ne pewno jest warta omówienia.

Nie zamierzam kazać Ci, drogi Czytelniku, jak się masz ubierać. Moim celem jest udzielenie niektórych wskazówek i zasad, które można wziąć pod uwagę przy doborze stroju zarówno na co dzień, jak i na określone okazje.

Zapewne każdy z nas postrzega siebie, jako człowieka nieprzeciętnego, o dobrym guście, silnej osobowości, eleganckiego. Dlatego należy pamiętać, że taki człowiek powinien brać pod uwagę swój wiek, pozycję społeczną, typ sylwetki i urody i w oparciu o te kryteria określać charakter swojego ubioru w taki sposób, by wyglądać w nim jak najlepiej oraz by podkreślał on jego osobowość i styl życia.

Powinniśmy sobie zdawać sprawę przede wszystkim z własnej budowy ciała, a także z wszelkich wymogów, które musi spełniać ubiór ze względu na obiektywne czynniki, funkcjonujące w życiu zbiorowym. Są to czynniki moralne, obyczajowe, związane z wymogami etykiety oraz oczekiwaniami środowiskowymi i zawodowymi. Jeśli zatem przychodzi moda na stroje wulgarne, ekstrawaganckie czy nieestetyczne, które do nas nie pasują, należy je po prostu ignorować. Wystarczy jedno spojrzenie w lustro i trochę zdrowego rozsądku. Nie warto być modnym za wszelką cenę, w tym przypadku za cenę dobrego wyglądu.

W pierwszym rzędzie należy uwzględnić wskazania moralne. Nasz strój nie może powodować negatywnych skutków moralnych. Kościół przypomina o tym, że istnieje coś takiego jak wstydliwość i moralna czystość, która polega na odmowie odsłaniania tego, co powinno zostać zakryte. Jeśli patrzeć na tę naukę Kościoła przez pryzmat współczesnych czasów, zasadę tę powinno się stosować przynajmniej przy doborze ubioru na oficjalne spotkania. Na takie spotkania nie można zakładać zbyt krótkich spódnic czy butów z otwartymi palcami na gołe nogi. Zbyt odważne stroje na spotkaniach oficjalnych mogą odwrócić uwagę od zaplanowanego programu.

Takie czynniki, jak typ urody, sylwetki, karnacja skóry wpływają w znacznej mierze na dobór ubioru. Jeśli aktualnie modne stroje nie mieszczą się w ramach tego zdeterminowanego obszaru, należy je odrzucić. Jeśli moda lansuje krótkie bluzki sięgające do pępka, to muszą je odrzucić kobiety o wąskich ramionach oraz klatce piersiowej i o pełnych biodrach i pośladkach. Wąskich spodni typu "rurki" powinny się wystrzegać kobiety o niezgrabnych udach, kótkich nogach i masywnych plecach, bowiem na takiej sylwetce spodnie te nie wyglądają wcale efektownie. Całość przypomina wtedy odwrócony do góry nogami trójkąt. A mężczyźni niscy i „przy tuszy” nie mogą sobie pozwolić nosić dwurzędowe garnitury, ponieważ w takim ubiorze będą wyglądali zdecydowanie źle. Co się tyczy codziennych męskich strojów, niezbyt przyjemnym widokiem są też zbyt nisko opuszczone spodnie, odsłaniające część tego, co powinno być przykryte. Pół biedy jeśli widnieje tylko bielizna, gorzej gdy zsunie się ona razem ze spodniami.

Każdy strój, oprócz tego, że pasuje do okazji, powinien też być wygodny i wykonany z naturalnych materiałów. Odpowiednio dopasowany, żeby podkreślać walory sylwetki oraz wystarczająco swobodny, żeby nie utrudniać ruchów. Zapewni to komfort i dobre samopoczucie, pozwoli uniknąć ciągłego poprawiania ubioru i nerwowych spojrzeń w lustro. Można będzie wówczas w pełni skoncentrować się na wydarzeniu, w którym właśnie uczestniczymy.

Jeśli chodzi o ubiór i osobowość, każdy człowiek powinien podkreślać swoją osobowość także ubiorem. Modzie poddają się w pełni tylko osoby pozbawione osobowości, nietwórcze. To nie oznacza, że osoby o silnej osobowości nie mogą ubierać się modnie. Osobowość może być jak najbardziej prezentowana w kategoriach aktualnie obowiązujących trendów, o ile nie jest ona sprzeczna z danym strojem.

Osoby, które uznają, że ich strój powinien być elegancki, zawsze będą odrzucać trendy w modzie, które nie spełniają kryteriów elegancji. A kryteria te to: skromność, tradycyjność kroju i najwyższa jakość surowców.

Jednak żeby elegancko wyglądać, nie wystarczy odpowiednio dobrać ubiór. Ważna jest również postawa, zachowanie, mowa ciała. Nawet najbardziej elegancka sukienka czy kostium nie pomoże, jeśli osoba nie potrafi elegancko się zachowywać, czyli garbi się, rozsiada się na krześle, głośno i wulgarnie mówi bądź trzyma ręce w kieszeni przy rozmowie z inną osobą.

Elegancja to nie tylko sposób ubierania się, ale również kształtowania swojego otoczenia, bycia, reagowania. Jest wyrazem wewnętrznych potrzeb, wewnętrznego ładu, stosunku do świata i ludzi.

Sunday, October 14, 2012

Lech Wałęsa i walcząca Solidarność dotarli do Kiszyniowa



Zdjęcie: Aleksy Bondarczuk

W Kiszyniowie na ścianie jednego z bloków mieszkalnych w dzielnicy Botanica, na skrzyżowaniu alei Dacia i ulicy Decebal powstał ogromny portret Lecha Wałęsy. Namalowali go wspólnie malarz Rafał Roskowiński, autor tego oraz wielu innych murali w Gdańsku i Warszawie, jego uczeń - Wojtek Woźniak oraz student ASP w Kiszyniowie Albert Şveţ. Oficjalne odsłonięcie muralu odbyło się 6 lipca 2012 roku.

Mural nosi nazwę „Świat bez sierpa i młota” i przedstawia portret Lecha Wałęsy oraz walczącą Solidarność w postaci gigantycznych rąk rozrywających czerwone płótno komunizmu. Polscy artyści w ten sposób chcą zaprezentować polską markę, nawiązać do przemian, które nastąpiły pod koniec lat 80., a także promować Street Art.
Artyści przyjechali do Kiszyniowa na zaproszenie Instytutu Polskiego w Bukareszcie oraz Urzędu miasta Kiszyniów, natomiast miejsce na realizację projektu wybrał mer stolicy Dorin Chirtoacă z uwględnieniem wskazówek malarza Rafała Roskowińskiego. Ze względu na rozmiar i lokalizację, projekt jest dobrze widoczny dla poruszających się ulicami Dacia i Decebal. Realizacja projektu trwała od 28 czerwca do 6 lipca.

Rafał Roskowiński był zadowolony z organizacji i życzliwego traktowania przez miejscowych, a także z otaczającej go architektury. Wyraził nadzieję, że to nie ostatni jego projekt w tym mieście.

W swoich artykułach i komentarzach na mołdawskich stronach internetowych mieszkańcy Kiszyniowa i miłośnicy Street Art wyrażali zdziwienie w odpowiedzi na sformułowania w polskiej i lokalnej prasie o tym, że miał to być „pierwszy mural w historii Kiszyniowa” i że „Roskowiński przywiózł do Kiszyniowa Street Art.” Twierdzą, że w Kiszyniowie jest dużo obrazów ściennych i że Street Art był popularny w stolicy i przed portretem Lecha Wałęsy. Może to wynikać z rozbieżności w interpretacji pojęć mural i graffiti, które nie są tożsame. W ogólnej klasyfikacji pojęć mural i graffiti nie różnią się za bardzo – reprezentują bowiem obrazy naścienne. Istota różnić dotyczy natomiast techniki malarskiej, wielkości, czasu powstawania czy legalności dzieła. Graffiti najczęściej powstają za pomocą farb w aerozolu na ścianach, wagonach, stacjach podmiejskich, pociągach linii kolejowych – czyli wszędzie tam gdzie malarz sobie zażyczy. Murale to dzieła wielkoformatowe, realizowane na zamówienie przy użyciu specjalnych farb po wcześniejszym uzyskaniu zgody właściciela budynku lub władz, często jako reklama, dekoracja domu czy biura.

Wiele komentarzy wskazywało też na brak poparcia dla politycznego charakteru muralu Roskowińskiego, niechęć do mieszania polityki do sztuki ulicy. Poza tym miłośnicy tego nurtu w Kiszyniowie wyrażali zadowolenie z faktu, że kiszyniowskie władze wreszcie odkryły dla siebie Street Art i wyrazili nadzieję na to, że w przyszłości będzie o wiele łatwiej uzyskać pozwolenie na zdobienie ścian stolicy podobnymi malowidłami.

Jutrzenka 7/2012 str. 5

Thursday, July 12, 2012

Orzeźwienie hand made

Od kilku dni robię sobie taki napój/koktajl a la lemoniada, żeby jakoś przetrwać te upały i muszę przyznać, że jest całkiem smaczny. Postanowiłam więc podzielić się "przepisem" z narodem. Może nie odkryłam Ameryki, ale przynajmniej przypomnę, że coś takiego można w każdej wolnej chwili zrobić i zafundować sobie moment przyjemności. To nic skomplikowanego i jest gotowe w kilka minut (pod warunkiem, że mamy pod ręką potrzebne składniki).



Składniki:
  • woda, kostki lodu, cytryny, mięta lub syrop miętowy, cukier (opcjonalnie)
Przygotowanie:

Pokroić cytrynę jak i ile kto lubi. Ja kroję na grube plastry a potem na ćwiartki. Z reguły mi wystarczają 2 grube plastry na szklankę (którą dostaliśmy w prezencie na stacji Shell pod Czerniowcami, jak tankowaliśmy po drodze do Mołdawii).

Wrzucić trochę cukru, żeby nie było za kwaśne. Nie dużo, mniej niż łyżeczkę. A kto nie chce może od razu przechodzić do następnego punktu pomijając cukier. W końcu syrop miętowy też jest słodki. A jeśli wybieramy świeżą miętę to może jednak trochę cukru dla osłody się przyda.

W każdym razie, dalej te kawałki cytryny w szkalnce ugniatamy czymś, żeby puściły sok i wymieszały się z cukrem (jeśli dodaliśmy cukier). Ja używam takiego urządzenia do krojenia sera. Ser nie kroję nim za często ale za to ma wygodną rączkę do ugniatania cytryn i limonek na koktajle:)))

Następnie dodaję 2 kostki lodu (można i więcej, zależy od temperatury w mieszkaniu i osobistych upodobań) i zalewam wodą oligoceńską. Można też zalać niegazowaną ze sklepu lub gazowaną, jeśli wolimy z bąbelkami, albo Spritem. Ja robię wersję ekonomiczną z wodą oligoceńską:)

Prawie koniec. Dolewam na oko syropu miętowego i całość mieszam. Ci, którzy wybrali wersję bez konserwantów dodają listki mięty na  samym początku razem z kawałkami cytryny i ugniatają razem, żeby mięta puściła sok i aromat. Na koniec można tylko udekorować świeżymi listkami.

PS: Można przyrządzić też wersję alkoholową dolewając rumu. I będzie prawie jak mojito:)

PS1: Właśnie mi się skończył drink, idę robić kolejny:)

Smacznego!

Monday, June 18, 2012

Inception (2010)

http://www.collider.com/
Tak wiem, że film ma swoje lata i pewnie już wszyscy obejrzeli, ale niedawno oglądałam go po raz drugi i chciałabym podzielić się wrażeniami.

Za pierwszym razem, szczerze mówiąc, nie byłam zachwycona filmem, choć wszyscy dookoła chwalili go sobie. Wydał mi się zbyt skomplikowany i zaplątany, przepełniony efektami specjalnymi. Dopiero oglądając produkcję po raz drugi (po roku co prawda, ale mniejsza z tym:), mając już jakieś ogólne pojęcie o czym jest film (które uzyskałam po obejrzeniu, bo z recenzji nie zawsze można wywnioskować o czym jest dany film, gdyż często wyrażają one tylko subiektywne opinie recenzentów) mogłam skoncentrować się na przekazie, nie rozpraszając uwagi na efekty specjalne. A zatem, po drugim obejrzeniu Incepcja wywarła na mnie o wiele lepsze wrażenie niż na początku. Film daje dużo do myślenia o tym, jak można człowiekowi zasiać w podświadomości jakiś pomysł, o którym ten nie będzie mógł zapomnieć, który pochłonie go całkowicie, odmieni jego życie i jednocześnie osoba ta będzie przekonana, że sama tak chciała. 

Takie sytuacje zdarzają się nie tylko w filmie, z tym że w życiu wcale nie trzeba nikogo pogrążać w trzy sny jeden w drugim, żeby coś ludziom wmówić. Wystarczy pranie mózgu.

Wednesday, June 13, 2012

Plagiat i prawa autorskie


 W tym „odcinku” Savoir Vivre chcielibyśmy przybliżyć naszym Czytelnikom temat praw autorskich i plagiatu. Wiąże się to z dopuszczeniem się nadużycia w stosunku do naszego pisma, poprzez publikację artykułu oraz tłumaczonych tekstów pochodzących z Jutrzenki na innych stronach internetowych bez podania źródła i twórcy utworu. To zjawisko można było zaobserwować na niektórych nowopowstałych polonijnych stronach internetowych w Mołdawii. Jest całkiem zrozumiałe, że przy budowaniu informacyjnej bazy do nowej strony sięga się po istniejące dane z sieci i nie tylko. Warto jednak w takiej sytuacji pamiętać o prawach autora oraz o zasadach dobrego wychowania. Nasze pismo jest gotowe informacyjnie wspierać nowe witryny, pod warunkiem respektowania praw autorskich i przestrzegania bon tonu.


Zgodnie z Ustawą, przedmiotem prawa autorskiego jest każdy przejaw działalności twórczej o indywidualnym charakterze, ustalony w jakiejkolwiek postaci, niezależnie od wartości, przeznaczenia i sposobu wyrażenia, nazywany utworem. Ustawa głosi, że można korzystać z utworów w granicach dozwolonego użytku pod warunkiem wymienienia twórcy i źródła. W naszym przypadku doszło do naruszenia praw autorskich, ponieważ na jednej stronie nie zostało wskazane źródło, a na innej - ani źródło ani twórca.

Jeżeli ustawa lub umowa o pracę nie stanowią inaczej, pracodawca, którego pracownik stworzył utwór w wyniku wykonywania obowiązków służbowych, nabywa z chwilą przyjęcia utworu autorskie prawa majątkowe.

Ogólnie wypada spytać twórcę o zgodę, jeśli zamierzamy wykorzystać jego utwór w określonym celu, ale prawo przewiduje sytuacje, w których wolno nieodpłatnie korzystać z utworu bez uzyskania zgody autora. Wolno rozpowszechniać w celach informacyjnych materiały wcześniej rozpowszechnione, utwory wystawione na stałe w ogólnie dostępnych miejscach, ale nie do tego samego użytku, a także, jak już wcześniej wspomniano, wolno korzystać z utworów w granicach dozwolonego użytku pod warunkiem wymienienia twórcy i źródła.

Jeśli odnotujemy przypadek naruszenia naszych praw autorskich, można zacząć od kontaktu z osobą bądź jednostką, która się tego dopuściła, w celu wyjaśnienia sytuacji. Może się zdarzyć, że incydent miał miejsce bez złej woli, wtedy wystarczy dojść do porozumienia i podjąć odpowiednie kroki, np. usunąć publikację lub określić źródło i autora. Jeśli natomiast nie uda się wypracować rozwiązanie zadowalające obie strony, można skierować sprawę na drogę sądową, ponieważ ten kto przywłaszcza sobie autorstwo lub wprowadza w błąd co do autorstwa cudzego utworu podlega odpowiedzialności karnej.

Plagiat natomiast jest pojęciem języka potocznego, a nie prawnego. Oznacza on skopiowanie cudzej pracy lub pomysłu (lub jej części) i przedstawienie pod własnym nazwiskiem. Kradzież autorska polegać może na przejęciu do swego dzieła całego cudzego utworu, lub jego części, zarówno w postaci oryginalnej, jak i w opracowaniu (streszczeniu, tłumaczeniu itp). Dozwolone jest natomiast inspirowanie się cudzą twórczością oraz przejmowanie z cudzych prac elementów niechronionych.

W ujęciu prawniczym plagiat jest trudny do zdefiniowania, dlatego nie zawsze stanowi naruszenie praw autorskich, ale nawet wtedy jest czynnością naganną moralnie. Trudności w definiowaniu plagiatu wynikają z faktu, że cały dorobek ludzkości stanowi efekt przetwarzania i rozwijania dorobku poprzedników. Informowanie o każdym, najmniejszym nawet, zapożyczeniu prowadzi do absurdu. Jednakże nieinformowanie o zapożyczeniach istotnych stanowi nieuczciwość, a czasem nawet naruszenie prawa autorskiego.

Tekst może się wydawać nieco skomplikowany, z powodu cytowania Ustawy o prawach autorskich oraz korzystania z definicji plagiatu. Tak właśnie powinno być, gdyż są to poważne sprawy. Co trzeba z tego zapamiętać? Przede wszystkim to, że korzystając w swojej pracy z innych źródeł, co zresztą jest rzeczą normalną, a nawet rekomendowaną w przypadku pisania prac naukowych (np. magisterskich), trzeba zawsze podawać źródło i twórcę, chociażby z szacunku do autora.

Opracowanie na podstawie Ustaw o prawach autorskich
w Polsce i Mołdawii, Wikipedii oraz http://www.uw.edu.pl/ogloszenia/plagiat2.html#d1



Wednesday, March 7, 2012

Wojna biurowa cz. 2

Druga część felietonu o wojnie biurowej jest poświęcona walce pracodawców i kobiet. Jest to temat-rzeka dobry na jakąś rozprawkę doktorską, ale warto przynajmniej kilka zdań o tym napisać. Pomijam sprawę niższych wynagrodzeń kobiet niż mężczyzn, bo obecnie wysokość wynagrodzenia to pilnie strzeżona tajemnica i może się różnić nawet dla panów na podobnych stanowiskach.

Oprócz długiej listy różnorakich wymagań wymienianych w ofertach pracy, w stosunku do kobiet są przedstawiane dodatkowe wymagania, które nigdzie nie są wypisane, bo są one niezgodne z prawem oraz normami moralnymi i można by było kogoś na tej podstawie pociągnąć do odpowiedzialności. Mam na myśli obawy pracodawców o to, że pracowniczka będzie chciała wyjść za mąż i zajść w ciążę lub po prostu zajść w ciążę, bo ostatnio są modne związki partnerskie. Więc kandydatka w stałym związku też może stanowić zagrożenie.

Próbując analizować punkt widzenia pracodawcy, możemy założyć, że najlepiej jest zatrudnić młodziutką dziewczynę po liceum, bo jest jeszcze za młoda na małżeństwo i dzieci, chociaż z drugiej strony nie ma wyższego wykształcenia ani doświadczenia. Więc może lepiej zatrudnić panią po 50-tce? Ale tym razem już jest bliska emerytury, też źle. Same problemy z tymi kobietami. Szczególnie jeśli są one w ciąży. Kobieta w ciąży jest najstraszniejszym wrogiem pracodawców. Przynajmniej tak są traktowane w niektórych instytucjach. A wszystko się upiera w kasę. Nie daj Boże płacić za taką pracownicę jakieś świadczenia albo wypłacać jej wynagrodzenie, kiedy ona może sobie pójść na zwolnienie w każdej chwili! Całe szczęście, jeśli kończy się jej umowa zawarta na okres ograniczony, więc najdłużej do porodu pracodawca będzie się z nią męczyć. A jeśli zdążyła już podpisać umowę na czas nieokreślony to już katastrofa! Wszystkie te lęki, obawy i żenujące, a nawet nielegalne pytania kierowane do kobiet na rozmowach kwalifikacyjnych są uzasadniane tym, że pracodawca szuka kogoś na stale. Szkoda, że tylko rozmowy telefoniczne są nagrywane w celach treningowych, rozmowy kwalifikacyjne również powinny być nagrywane. To mogłoby motywować nieetycznych rekrutujących do filtrowania swoich pytań i omijania tych wrażliwych tematów szerokim łukiem.

Niestety, jeśli będziemy się kierować takimi kryteriami jak wiek oraz zamiary pracowniczki w kwestii ciąży, można łatwo się przeliczyć, ponieważ młoda samotna kobieta, która wydaje się być idealną kandydatką, może zmienić swój status cywilny w ciągu paru miesięcy. Życie jest nieprzewidywalne, spotka swojego jedynego (albo przynajmniej będzie jej się tak wydawać), wyjdzie za mąż i urodzi mu dzieci. Długość dobrej współpracy między pracodawcą a pracownikiem zależy przede wszystkim od stosunków, jakie się zawiązały między przełożonym i podwładnym, od relacji z kolegami i atmosfery w pracy. Jeśli dobrze się dogaduje z szefem i kolegami, mają do siebie wzajemny szacunek i zaufanie, to pracownik jest gotów wiele zrobić, żeby znaleźć rozwiązanie korzystne dla obu stron. W czasach, kiedy mamy malejący przyrost naturalny bardzo ważne jest zachęcić kobiety do rodzenia dzieci, miedzy innymi poprzez zapewnienie im możliwości do pracy, czyli elastycznych rozwiązań, żeby mogły bez większych problemów pogodzić pracę z wychowywaniem dzieci. Bo kobiety chcą pracować! One nie chcą tylko siedzieć w domu i zmieniać pieluchy. Praca je rozwija, urozmaica im dzień, daje niezależność finansową.

Obserwując traktowanie kobiet w ciąży nasuwa się wniosek, że rekrutujący nie zdają sobie sprawy, z wagi tej inwestycji i jeśli wszystko tak dalej pójdzie, na ich emerytury nie będzie miał kto pracować. Aż ciężko sobie wyobrazić, że tych ludzi też kiedyś urodziły jakieś kobiety!

Jutrzenka 4/2012 str. 19